Woltomierz to zdecydowanie właściwy przyrząd, jeśli chodzi o bezpośredni pomiar sygnału wyjściowego z czujnika termoelektrycznego, czyli tzw. termopary. Czujniki termoelektryczne generują napięcie elektryczne, które jest proporcjonalne do różnicy temperatur między dwoma złączami wykonanymi z różnych metali. To napięcie jest zazwyczaj bardzo małe, rzędu miliwoltów, dlatego woltomierz – najlepiej o wysokiej impedancji wejściowej – jest tu absolutnym standardem. Moim zdaniem, praktyczne podejście to zawsze korzystanie z wyspecjalizowanych mierników do termopar (np. multimetrów z funkcją pomiaru typu K czy J), bo wtedy pomiar jest nie tylko dokładny, ale i bezpieczny dla samego czujnika. W branży automatyki czy HVAC to wręcz rutyna – wszyscy doświadczeni technicy wiedzą, że szukanie prądów czy oporności w termoparze nie ma sensu. Dodatkowa wiedza: warto pamiętać, że interpretacja odczytu z woltomierza wymaga znajomości charakterystyki danej termopary (np. typu K, T, J itd.), bo każdy typ ma nieco inne napięcia przypisane do konkretnej temperatury. Dobre praktyki branżowe zalecają też kompensację tzw. zimnego złącza, żeby pomiar był możliwie precyzyjny. Tak czy inaczej, wybór woltomierza to nie przypadek – to efekt wiedzy o zasadzie działania tych czujników i oczekiwanych wartościach sygnału wyjściowego.
Wielu uczniów (i nawet początkujących techników) myśli czasem, że do pomiaru czujników termoelektrycznych nadadzą się inne mierniki, na przykład amperomierz, watomierz czy omomierz. Osobiście uważam, że to wynik pewnego zamieszania związanego z nazwami tych urządzeń oraz ogólnego skojarzenia, że „w czymś tam płynie prąd” – a więc może mierzyć prąd, moc albo opór. Tymczasem termopara działa zupełnie inaczej niż czujniki rezystancyjne czy elementy pobierające prąd na wyjściu. Amperomierz jest używany do pomiaru natężenia prądu, co w przypadku termopar po prostu nie ma sensu – one nie generują prądu, który miałby popłynąć przez obciążenie. Analogicznie, watomierz służy do mierzenia mocy czynnej w obwodach elektrycznych, co też jest kompletnie nietrafione w kontekście sygnału napięciowego z termopary, gdzie o mocy nie ma mowy. Z kolei omomierz, choć faktycznie często używany do sprawdzania ciągłości czy wartości oporu w czujnikach rezystancyjnych (np. Pt100), tutaj nie sprawdzi się w ogóle, bo nie uzyskamy informacji o temperaturze – mierzymy jedynie wartość oporu przewodów lub ewentualnych uszkodzeń. Typowym błędem jest mylenie czujników termoelektrycznych z rezystancyjnymi. Dobra praktyka branżowa jasno mówi: sygnał z termopary to napięcie, a do jego pomiaru używamy wyłącznie woltomierza o dużej impedancji, żeby nie obciążyć źródła sygnału. Nawet najprostsze schematy podłączenia potwierdzają tę zasadę i naprawdę warto ją sobie dobrze utrwalić, bo w praktyce takie pomyłki kończą się błędami pomiarowymi albo nawet uszkodzeniem czujnika.