Oznaczenie S1 na tabliczce znamionowej silnika elektrycznego to w branży wyraźny sygnał, że chodzi o tzw. pracę ciągłą – czyli sytuację, w której silnik może działać bez przerwy przez bardzo długi czas, bez konieczności zatrzymywania go na odpoczynek czy schłodzenie. Z mojego doświadczenia wynika, że w przemyśle, zwłaszcza na liniach produkcyjnych, taka charakterystyka pracy jest bardzo pożądana. Silniki S1 są tak zaprojektowane, żeby uzyskiwać stabilną temperaturę roboczą i utrzymywać ją przez cały czas działania. Tak naprawdę, dobór silnika pod konkretne warunki eksploatacji jest kluczowy – jeśli linia produkcyjna ma działać przez 2 czy nawet 3 zmiany, to nie wyobrażam sobie, by zamontować tam silniki przeznaczone do pracy przerywanej czy cyklicznej, bo bardzo szybko by się przegrzały albo po prostu by padły. Standardy takie jak PN-EN 60034-1 dokładnie określają rodzaje pracy silników i jasno rozróżniają S1 jako pełną, nieprzerwaną pracę ze stałym obciążeniem. To jest mega ważne np. przy projektowaniu i serwisowaniu maszyn, bo pozwala dobrać napęd do konkretnego zastosowania. W praktyce spotkasz S1 m.in. przy transporterach, pompach, wentylatorach – im dłużej mogą pracować bez przerwy, tym lepiej dla ciągłości procesu. Warto zapamiętać, że wybór niewłaściwego rodzaju pracy może prowadzić do awarii, strat produkcyjnych i niepotrzebnych kosztów. Także jak widzisz S1, od razu kojarz: silnik nadaje się do długiego, stabilnego działania bez przerw!
Oznaczenie S1 na tabliczce znamionowej silnika budzi czasem różne skojarzenia, ale nie wszyscy wiedzą, co naprawdę oznacza. Często spotykam się z przekonaniem, że jeśli maszyna na linii produkcyjnej czasem stoi, to wystarczy silnik do pracy cyklicznej albo przerywanej. To niestety nie jest takie proste. W normach branżowych, takich jak PN-EN 60034-1, rozróżnia się kilka rodzajów pracy: S1 to praca ciągła, a S2, S3 i dalej – to prace cykliczne, dorywcze i przerywane. Praca cykliczna polega na powtarzających się cyklach pracy i postoju, ale bez osiągnięcia stanu ustalonej temperatury – to typowe dla urządzeń, które często są włączane i wyłączane, jak np. windy czy prasy. Praca dorywcza z kolei jest charakterystyczna dla urządzeń uruchamianych na krótko, po czym mają dłuższą przerwę, żeby nie zdążyły się przegrzać – tu dobrym przykładem są niektóre dźwignice magazynowe. Praca przerywana natomiast dotyczy sytuacji, gdzie krótkie okresy obciążenia są przeplatane postojami, ale akumulacja ciepła nie pozwala na zbyt długie działanie. Typowym błędem jest myślenie, że skoro silnik na linii pracuje z przerwami, to nie musi być do pracy ciągłej – w rzeczywistości nawet kilkunastosekundowe postoje nie zdejmują z tego silnika obciążenia cieplnego, jeśli przez większość doby jest on włączony. Silnik nieprzystosowany do pracy ciągłej szybko się przegrzeje albo zużyje. Moim zdaniem warto się kierować raczej profilem całodniowej eksploatacji niż tylko krótkoterminowymi cyklami. Złe zrozumienie tych pojęć prowadzi potem do awarii, a nawet pożarów. Zawsze lepiej dobrać silnik z zapasem – praca ciągła to najbardziej uniwersalne i bezpieczne rozwiązanie do większości zastosowań przemysłowych.