Kiedy zespół bada wypadek przy pracy, ważne jest, żeby osoba przesłuchiwana wiedziała o odpowiedzialności związanej z mówieniem nieprawdy. To dotyczy każdej sytuacji, bez względu na to, jak poważny był wypadek. Z tego, co widzę, przepisy w zakresie BHP nakładają na pracowników obowiązek szczerze informować o tym, co się wydarzyło. Jeśli ktoś nie poda wszystkich faktów, mogą się pojawić błędne wnioski i nieodpowiednie działania, które mogą negatywnie wpłynąć na bezpieczeństwo w pracy w przyszłości. Przypominając o odpowiedzialności za kłamstwa, nie tylko chronimy przesłuchiwanego, ale też upewniamy się, że działania po wypadku będą oparte na prawdziwych informacjach. Takie postępowanie jest zgodne z dobrymi praktykami w branży i pomaga w analizie wypadków.
Mówiąc, że informowanie o konsekwencjach prawnych związanych z fałszywymi zeznaniami dotyczy tylko poważnych wypadków albo tych, które bada prokuratura, można wprowadzić nieporozumienia. W każdej sytuacji, nawet jeśli wypadek nie jest straszny, przesłuchiwana osoba powinna być świadoma, co może się stać, jeśli powie coś nieprawdziwego. Skupienie się tylko na niektórych typach wypadków może sprawić, że w mniej poważnych sytuacjach ważne informacje zostaną ukryte. To z kolei może zepsuć cały proces dochodzenia. Z mojego doświadczenia wiem, że każdy wypadek – lekki czy ciężki – wymaga, żeby wszystko było zgłoszone uczciwie. Nie rozumienie tej zasady może prowadzić do wniosków, które zagrażają nie tylko jednej osobie, ale także jej kolegom. W BHP kluczowe jest stworzenie takiej kultury, gdzie każdy czuje się zobowiązany mówić prawdę, a nie tylko zgłaszać poważniejsze sprawy. Dlatego to, że niektóre wypadki są traktowane poważniej, jest błędnym podejściem, które może prowadzić do naprawdę złych konsekwencji w przyszłości.