Do wykonania siatki zbrojeniowej stosuje się drut wiązałkowy, czyli specjalny miękki drut stalowy przeznaczony właśnie do ręcznego wiązania prętów zbrojeniowych. Jest on na tyle plastyczny, że bez problemu daje się skręcić szczypcami zbrojarskimi, a jednocześnie po zaciągnięciu trzyma kształt i stabilizuje pręty w zaprojektowanym rozstawie. W praktyce budowy – czy to płyty fundamentowej, stropu, czy też elementów hydrotechnicznych typu płyty denne, ściany oporowe, płyty przelewowe – zbrojenie prawie zawsze montuje się właśnie na drut wiązałkowy, a nie na spawy, bo jest to szybsze, tańsze i bezpieczniejsze dla stali. Moim zdaniem każdy, kto był choć raz na zbrojeniu większego elementu, od razu widzi, że bez wiązałkowego po prostu by się to nie spinało logistycznie. Dobre praktyki mówią wyraźnie: drut wiązałkowy musi mieć odpowiednią średnicę (najczęściej w okolicach 1–1,5 mm), być czysty, bez nadmiernej korozji, a wiązania powinny być rozmieszczone tak, aby zapewnić sztywność siatki w czasie betonowania. W normach i wytycznych wykonawczych dla konstrukcji żelbetowych podkreśla się, że wiązania nie zastępują obliczeniowego połączenia prętów – ich zadanie to utrzymanie geometrii zbrojenia. W hydrotechnice ma to szczególne znaczenie, bo elementy są często masywne, zalewane dużą ilością mieszanki betonowej, a zbrojenie nie może „odpłynąć” ani zmienić położenia przy zagęszczaniu betonu. Drut wiązałkowy pozwala też łatwo korygować ułożenie prętów, gdy inspektor lub geodeta zgłosi uwagi. W praktyce fachowcy mają swoje „patenty” na szybkie wiązanie: na krzyż, na ósemkę, półwiązania w miejscach mniej obciążonych. Wszystko to jednak opiera się na jednym – właściwym użyciu drutu wiązałkowego, a nie jakiegokolwiek innego drutu.
Przy montażu siatek zbrojeniowych bardzo łatwo pomylić rodzaje drutów, bo w potocznym języku budowy często mówi się po prostu „daj drut” i nikt nie precyzuje, jaki. Technicznie jednak ma to duże znaczenie. Stosowanie drutu spawalniczego do wiązania prętów jest niezgodne z dobrą praktyką wykonawczą. Drut spawalniczy jest przeznaczony do procesu spawania, ma inne własności mechaniczne, zwykle jest twardszy i mniej podatny na ręczne formowanie. Poza tym jego rola jest zupełnie inna – jest to materiał dodatkowy w spoinie, a nie element montażowy. W hydrotechnice czy w ogóle w żelbecie spawanie zbrojenia dopuszcza się tylko w ściśle określonych przypadkach i według dokumentacji, a nie jako zamiennik zwykłego wiązania. Podobnie określenie „drut zbrojeniowy” bywa mylące. W praktyce mówi się czasem tak o prętach o małych średnicach albo po prostu o stali przeznaczonej na zbrojenie, ale to nie jest formalna nazwa materiału do wiązania. Do montażu siatek używa się typowego drutu wiązałkowego, a nie „jakiegoś drutu od zbrojenia”. Ten błąd myślowy często wynika z założenia, że skoro wszystko jest ze stali, to będzie się zachowywać podobnie. Niestety nie – różnią się granicą plastyczności, podatnością na gięcie, sposobem zabezpieczenia powierzchni. Z kolei drut ocynkowany ma swoją rolę w budownictwie, ale raczej przy lekkich konstrukcjach, ogrodzeniach, siatkach, elementach nienarażonych na zabetonowanie. Ocynk w betonie nie jest standardowym rozwiązaniem przy wiązaniu zbrojenia; mogą pojawić się problemy z przyczepnością, a w konstrukcjach żelbetowych i hydrotechnicznych projektanci zakładają określony typ stali i sposób jej pracy w betonie, bez dodatkowych powłok. Spotyka się czasem przekonanie, że „ocynk będzie trwalszy”, ale w żelbecie ochronę prętów zapewnia otulina betonowa, odpowiednia klasa betonu, otulina i właściwe zagęszczenie mieszanki, a nie cynkowanie drutu montażowego. Z mojego doświadczenia duża część tych nieporozumień bierze się z chęci „ulepszenia” technologii na własną rękę albo z mylnego przenoszenia rozwiązań z innych branż. Tymczasem normy i wytyczne wykonawcze są dość jednoznaczne: do montażu zbrojenia stosuje się drut wiązałkowy, miękki, pozwalający na szybkie i pewne skręcanie prętów bez ich uszkodzenia, a inne rodzaje drutów pełnią zupełnie inne funkcje i nie powinny być stosowane zamiennie.