Prawidłowo – drobny kamień powinien być umieszczany we wnętrzu tamy kamiennej, a nie na zewnątrz. W praktyce oznacza to, że konstrukcję tamy buduje się z grubego, ciężkiego kamienia na zewnątrz (od strony lica i od strony odpływu), a przestrzenie wewnętrzne wypełnia się drobniejszym kamieniem, klinującym. Taki układ zapewnia stateczność, odpowiednią masę i jednocześnie poprawne „zazębienie” elementów. Moim zdaniem to jedna z podstawowych zasad przy narzutach i tamach kamiennych, a często jest lekceważona na budowie. Drobny kamień pełni funkcję wypełniającą i uszczelniającą – ogranicza przesiąkanie wody przez korpus tamy, zmniejsza prędkość filtracji i zapobiega wypłukiwaniu gruntu spod konstrukcji. Jednocześnie stabilizuje większe bloki, bo działa jak klin, wypełniając puste przestrzenie. W dobrych praktykach hydrotechnicznych przyjmuje się układ warstwowy: od podłoża często geowłóknina lub podsypka, na to warstwa kamienia drobniejszego, a na wierzchu narzut z kamienia grubego. W tamie kamiennej sens jest bardzo podobny: gruby kamień pracuje jako szkielet nośny, przenosi obciążenia od naporu wody i rumowiska, a wnętrze z drobnego kamienia poprawia szczelność i stabilność. W realnych robotach regulacyjnych w korytach potoków górskich widać to dobrze: jeśli wypełnienie z drobnego kamienia jest zrobione porządnie, tama dłużej wytrzymuje wezbrania, nie ma zjawiska podmywania od spodu i wypłukiwania materiału. W normach i wytycznych branżowych (np. wytyczne do umocnień narzutem kamiennym) też podkreśla się zasadę, że frakcja drobniejsza pracuje wewnątrz przekroju, a nie jako warstwa zewnętrzna narażona na bezpośrednie działanie nurtu.
W tym pytaniu łatwo się pomylić, bo intuicyjnie wielu osobom wydaje się, że drobny kamień powinien być na zewnątrz, żeby „wygładzić” powierzchnię tamy albo jakoś ją dodatkowo dociążyć na początku czy końcu. Z punktu widzenia hydrotechniki i robót regulacyjnych jest dokładnie odwrotnie. Drobny kamień na zewnątrz tamy kamiennej byłby bardzo szybko wypłukiwany przez nurt, zwłaszcza przy wezbraniach. Mała masa i niewielkie wymiary powodują, że taki materiał jest łatwo poruszany przez wodę i niesiony jako rumowisko denne. Efekt jest taki, że po pierwszym większym przepływie cała „warstwa ochronna” z drobnego kamienia by zniknęła, odsłaniając słabe miejsca w konstrukcji. Umieszczanie drobnego kamienia tylko na początku i na końcu tamy też nie ma uzasadnienia konstrukcyjnego. Tego typu „łatki” nie zapewniają ciągłości struktury nośnej, nie poprawiają stateczności całego obiektu i nie rozwiązują problemu filtracji przez środkową część tamy. To raczej typowy błąd myślowy: próba wzmocnienia newralgicznych miejsc zamiast prawidłowego zaprojektowania całego przekroju poprzecznego. Równie niekorzystna jest koncepcja mieszania drobnego i grubego kamienia razem na całej powierzchni tamy, bez wyraźnego rozdziału funkcji. Taka „mieszanka” na licu konstrukcji powoduje, że drobne frakcje są wybierane przez wodę z przestrzeni między większymi blokami, co prowadzi do rozluźnienia narzutu, powstawania pustek i utraty klinowania. W efekcie nawet duże głazy zaczynają się przemieszczać. Dobre praktyki mówią jasno: na zewnątrz pracuje narzut z kamienia grubego, odpornego na działanie nurtu, a drobny kamień powinien być wewnątrz tamy – jako wypełnienie i uszczelnienie. Jeśli odwrócimy tę zasadę, konstrukcja staje się nietrwała, bardziej podatna na erozję hydrauliczną i wymaga częstych napraw. Dlatego właśnie wszystkie odpowiedzi sugerujące umieszczanie drobnego kamienia na powierzchni lub tylko w wybranych miejscach są merytorycznie błędne i sprzeczne z zasadami budowy trwałych tam kamiennych.