Na ilustracji widać klasyczne darniowanie w kratę – pasy darni ułożone są skośnie, tworząc regularną siatkę rombów. To jest właśnie charakterystyczna cecha tej metody: skarpa nie jest pokryta trawą na całej powierzchni, tylko pasami darni układanymi na zakład, które przecinają się pod kątem i tworzą kratownicę. W polskich warunkach hydrotechnicznych taki sposób umocnienia skarp wałów przeciwpowodziowych, nasypów drogowych czy skarp cieków jest traktowany jako rozwiązanie zgodne z dobrą praktyką, bo łączy funkcję przeciwerozyjną z możliwością łatwej kontroli stanu skarpy. Moim zdaniem to jedno z bardziej „rozsądnych” umocnień biologicznych – nie jest tak kosztowne jak umocnienia kamienne, a przy prawidłowym wykonaniu dobrze współpracuje z gruntem rodzimeym. Technicznie patrząc, darniowanie w kratę polega na wycięciu z rolki darni pasów o określonej szerokości, zwykle 20–30 cm, i układaniu ich po linii spadku skarpy oraz w kierunku poprzecznym, tak aby powstała gęsta sieć. Pomiędzy pasami pozostawia się odsłoniętą glebę, która z czasem również się zadarnia i wypełnia kratę systemem korzeniowym. Dzięki temu woda opadowa i spływ powierzchniowy jest rozpraszany, zmniejsza się prędkość przepływu po skarpie, a ryzyko powstania bruzd erozyjnych jest zdecydowanie mniejsze. W wytycznych dotyczących utrzymania wałów przeciwpowodziowych (np. instrukcje IMGW i standardy zarządców wód) darniowanie w kratę jest zalecane na skarpach o większym nachyleniu, gdzie zwykłe darniowanie na płask mogłoby być mniej stabilne. W praktyce stosuje się je np. na zewnętrznych skarpach wałów, przy wylotach przepustów, na zakolach rzek, gdzie przepływ wody i spływ powierzchniowy są bardziej agresywne. Dobrze jest też pamiętać o odpowiednim przygotowaniu podłoża: profilowanie skarpy, zagęszczenie gruntu, ewentualnie podsypka z urodzajnej ziemi, a potem dopiero układanie darni. Bez tego nawet najlepsza „krata” nie zadziała tak, jak powinna.
Na zdjęciu łatwo dać się zmylić, jeśli ktoś kojarzy tylko ogólnie, że skarpa jest porośnięta trawą. Wiele osób automatycznie myśli wtedy o darniowaniu na płask, czyli o pełnym pokryciu skarpy pasami darni układanymi obok siebie, bez przerw. Tutaj jednak wyraźnie widać skośne, przecinające się pasy zieleni i wolne pola między nimi – to typowy układ „kratowy”, a nie jednolita okładzina darniowa. Darniowanie na płask tworzy coś w rodzaju zielonego „dywanu”, bez rombów czy siatki. Z praktyki na budowie: jeśli po ułożeniu widać regularne oczka gruntu pomiędzy pasami trawy, to prawie na pewno jest to darniowanie w kratę, a nie na płask. Czasem pojawia się też skojarzenie z faszyną, bo ludzie patrzą na układ pasów po skosie i myślą o wiązkach gałęzi. Umocnienie faszyną ma jednak zupełnie inny materiał i wygląd – wykorzystuje się wiązki z gałęzi (najczęściej wierzbowych), które są wiązane drutem lub sznurkiem i mocowane kołkami do podłoża. Faszyna nie jest zielonym trawnikiem, tylko brązową, drewnianą strukturą, często stosowaną przy umacnianiu brzegów rzek i koryt w strefie wody. Tutaj widać świeżą, intensywnie zieloną darń, a nie gałęzie. Z kolei odpowiedź o umocnieniu humusem wynika z częstego nieporozumienia: humus to warstwa urodzajnej ziemi, która sama w sobie nie jest umocnieniem, tylko podłożem pod roślinność. Samo rozplantowanie humusu na skarpie nie zabezpiecza jej dostatecznie przed erozją wodną czy wietrzną, dopiero obsianie, zadarnienie lub zastosowanie mat przeciwerozyjnych daje efekt ochronny. W dobrych standardach hydrotechnicznych rozróżnia się wyraźnie: przygotowanie podłoża (np. humusowanie) oraz właściwe umocnienie (darniowanie, narzuty kamienne, faszyna, gabiony). Typowym błędem myślowym jest wrzucanie wszystkiego, co „zielone” albo „ziemne”, do jednego worka i nazywanie tego umocnieniem. W rzeczywistości każda z wymienionych metod ma inne zastosowanie, inny wygląd terenowy i inną nośność. Na zdjęciu kształt i układ pasów darni jednoznacznie wskazują na darniowanie w kratę, które tworzy charakterystyczną siatkę rombów na powierzchni skarpy.