Prawidłowo wskazany „stan zadarnienia” to dokładnie ten element, który sprawdza się podczas bieżącego przeglądu stanu technicznego obwałowania. W praktyce utrzymaniowej wałów przeciwpowodziowych zadarnienie jest jednym z podstawowych „wskaźników zdrowia” korpusu wału. Dobrze wykształcona, gęsta darń stabilizuje skarpę, ogranicza erozję powierzchniową od deszczu i spływu wód, a także częściowo chroni przed rozmywaniem przez wiatr i lokalne przesiąki. Z mojego doświadczenia, przy patrolach wałów po większych opadach, pierwszy rzut oka idzie właśnie na przerwy w darni, łysiny, wydeptane ścieżki, nory zwierząt – to wszystko widać najlepiej na powierzchni trawiastej. W dobrych praktykach utrzymania wałów (np. wytyczne Wód Polskich, dawniej RZGW) podkreśla się, że darń powinna być równomierna, o niezbyt wysokiej trawie, bez zadrzewień i zakrzaczeń, bo to umożliwia szybłą kontrolę wzrokową i zmniejsza ryzyko uszkodzeń. Podczas bieżących przeglądów nie wykonuje się pracochłonnych badań laboratoryjnych czy rozkopów, tylko ocenia się stan widocznych elementów: okrywy roślinnej, ewentualnych pęknięć, zapadlisk, śladów filtracji. Zadarnienie jest kluczowe również dlatego, że jego zły stan często jako pierwsze sygnalizuje inne problemy – osiadanie, podmycia, aktywność gryzoni. W praktykach eksploatacyjnych przyjmuje się, że uszkodzenia darni należy szybko naprawiać, dosiewać trawę, uzupełniać humus i likwidować ścieżki, żeby nie dopuścić do rozwinięcia się erozji liniowej. Dlatego właśnie przy bieżącym przeglądzie obwałowania kontrola stanu zadarnienia jest obowiązkowym punktem i stanowi podstawę do decyzji o drobnych robotach konserwacyjnych.
W tego typu pytaniu łatwo się pomylić, bo wszystkie podane odpowiedzi jakoś tam kojarzą się z wałem przeciwpowodziowym i jego stanem technicznym. Trzeba jednak rozróżnić, co sprawdza się w bieżącym, rutynowym przeglądzie eksploatacyjnym, a co jest przedmiotem badań projektowych, odbiorowych albo poważniejszych analiz technicznych. Zagęszczenie podłoża jest bardzo istotnym parametrem przy budowie nowego wału lub przy jego modernizacji. Kontroluje się je zwykle w trakcie robót ziemnych, przy użyciu badań geotechnicznych, czasem płytą dynamiczną czy sondą. W bieżącym przeglądzie eksploatacyjnym nikt nie będzie wykonywał takich badań w terenie, bo są czasochłonne, kosztowne i wymagają ingerencji w konstrukcję. To jest typowy błąd myślenia: skoro coś jest ważne dla nośności, to pewnie sprawdza się to zawsze. A tu chodzi bardziej o inspekcję wizualną, bezinwazyjną. Podobnie z rodzajem gruntu w korpusie wału – ten parametr jest określany na etapie projektu, dokumentacji geotechnicznej i budowy. W eksploatacji korzysta się z dokumentacji archiwalnej, a nie „sprawdza” go za każdym razem w terenie. Rozpoznanie rodzaju gruntu wymagałoby odkrywek, odwiertów, badań laboratoryjnych, co kompletnie nie pasuje do bieżącego przeglądu, który ma być szybki, powtarzalny i nieniszczący. Z kolei szczelność przesłony cementowej dotyczy specyficznych konstrukcji, gdzie w wał wbudowano przesłonę przeciwfiltracyjną (np. ścianę szczelinową, iniekcje). Ocena jej szczelności to z reguły temat dla szczegółowych badań specjalistycznych: pomiarów piezometrycznych, analiz filtracji, ewentualnie dodatkowych odwiertów. Rutynowy przegląd polega na szukaniu objawów nieszczelności na powierzchni – mokre plamy, wysięki, sufozja – a nie na bezpośrednim badaniu samej przesłony. W dobrych praktykach utrzymania wałów bieżący przegląd opiera się głównie na ocenie stanu powierzchni: zadarnienia, uszkodzeń mechanicznych, erozji, roślinności drzewiastej, śladów działalności zwierząt, pęknięć i odkształceń. Stąd poprawne jest właśnie zadarnienie, a nie parametry geotechniczne czy wewnętrzne elementy konstrukcji, które bada się rzadziej i w zupełnie innym trybie.