Prawidłowa kolejność dozowania przy mieszaniu ręcznym to: najpierw kruszywo, potem cement, na końcu woda. Taki schemat nie jest przypadkowy, tylko wynika z praktyki budowlanej i zasad technologii betonu. Najpierw wsypuje się kruszywo (piasek, żwir, ewentualnie grys) i rozsypuje na nim cement. Dzięki temu cement ma szansę równomiernie oblepić ziarna kruszywa, tworząc coś w rodzaju suchej mieszanki. Dopiero do tak przygotowanej mieszaniny stopniowo dodaje się wodę zarobową, kontrolując konsystencję betonu. Z mojego doświadczenia, jak ktoś najpierw wleje wodę, a potem sypie cement, to robi się tzw. „kluska” cementowa, która bardzo słabo się miesza z resztą i powstają bryły. W efekcie beton jest niejednorodny, miejscami za bogaty w cement, a miejscami prawie sam żwir. Dobre praktyki mówią wyraźnie: przy mieszaniu ręcznym zawsze pilnujemy, żeby najpierw dokładnie wymieszać składniki suche, a dopiero potem wprowadzać wodę. Podobnie zalecają normy i instrukcje producentów cementu czy kruszyw – najpierw suche komponenty, równomierne wymieszanie, później stopniowe dodawanie wody do uzyskania wymaganej konsystencji (np. plastycznej). Ma to duże znaczenie w robotach hydrotechnicznych, gdzie beton pracuje często w trudnych warunkach: zawilgocenie, napór wody, zmienne temperatury. Słabo wymieszany beton to większe ryzyko raków, nieszczelności i obniżonej mrozoodporności. W praktyce, przy wykonywaniu np. drobnych napraw umocnień, małych fundamentów pod urządzenia hydrotechniczne czy podmurówki przy śluzach, ręczne mieszanie betonu jest nadal dość częste. Dlatego warto sobie tę kolejność utrwalić, bo po prostu ułatwia robotę i poprawia jakość mieszanki.
W tym pytaniu łatwo się pomylić, bo na pierwszy rzut oka każda z podanych sekwencji wydaje się jakoś logiczna. W praktyce technologii betonu kolejność dodawania składników ma jednak ogromne znaczenie dla jakości mieszanki. Podejście, w którym jako pierwsze podaje się cement, a zaraz po nim wodę, tworzy bardzo gęstą zawiesinę cementową, coś jak kleik. Taka masa oblepia tylko część ziaren kruszywa, a inne pozostają praktycznie „suche”. Powstają wtedy grudki, które trudno rozbić przy mieszaniu ręcznym, co skutkuje niejednorodnym betonem, z lokalnymi strefami o zbyt dużej zawartości zaczynu cementowego. To przekłada się na skurcze, mikropęknięcia i ogólnie słabsze parametry wytrzymałościowe. Z kolei dosypywanie cementu do wody, a dopiero potem kruszywa, to trochę myślenie na zasadzie robienia zaprawy gipsowej albo farby. W betonie to się nie sprawdza. Tworzy się nadmiernie płynny zaczyn cementowy, który po dodaniu kruszywa nie oblepia równomiernie ziaren, tylko częściowo je otacza, a częściowo spływa na dno. W efekcie mamy rozsegregowaną mieszankę, o zmiennej konsystencji w różnych miejscach. Częstym błędem jest też przekonanie, że jak woda będzie pierwsza, to „łatwiej się wymiesza”. Moim zdaniem to typowe myślenie z domowych doświadczeń, a nie z budowy. Na budowie i w hydrotechnice obowiązuje zasada: najpierw dokładnie wymieszane składniki suche, później stopniowe dodawanie wody. Tak też uczą dobre praktyki wykonawcze i instrukcje technologiczne dla betonów stosowanych w konstrukcjach narażonych na działanie wody. W robotach przy umocnieniach, fundamentach pod urządzenia hydrotechniczne czy małych naprawach betonu, ręczne mieszanie nadal się zdarza. Jeśli pomylimy kolejność i zaczniemy od wody lub od cementu z wodą, to rośnie ryzyko powstawania raków, słabej przyczepności do zbrojenia, obniżonej wodoszczelności. A to już w obiekcie hydrotechnicznym jest naprawdę krytyczne, bo prowadzi do przecieków i przyspieszonej degradacji. Dlatego błędne odpowiedzi odzwierciedlają typowe, intuicyjne, ale niestety nieprawidłowe podejście do technologii betonu.