Prawidłowo – worki z piaskiem stosowane do zabezpieczania wałów przeciwpowodziowych napełnia się mniej więcej w 75%. Nie do pełna. Taki stopień wypełnienia nie jest przypadkowy, tylko wynika z praktyki przeciwpowodziowej i wytycznych różnych instrukcji ochrony przeciwpowodziowej. Worki napełnione w ok. 3/4 objętości są na tyle ciężkie, żeby woda ich łatwo nie podmyła ani nie przetoczyła, a jednocześnie pozostaje w nich zapas „luzu” – materiał można uformować, rozpłaszczyć i dobrze dopasować do podłoża oraz do sąsiednich worków. Dzięki temu warstwa z worków tworzy szczelniejszą, stabilną i równą konstrukcję uszczelniającą wał lub doraźny próg przeciwpowodziowy. Z mojego doświadczenia to właśnie możliwość „modelowania” takiego worka jest kluczowa, szczególnie na nierównym terenie, przy lokalnych przesiąkach czy przeciekach przez korpus wału. Worki napełnione w ok. 75% łatwiej też się przenosi i układa – jedna osoba jest w stanie je podać, druga ułożyć, co przy pracy w stresie i po ciemku ma duże znaczenie. W praktyce terenowej przyjmuje się też, że taki stopień wypełnienia ogranicza ryzyko pęknięcia worka przy rzucaniu lub układaniu warstwami. W instrukcjach kryzysowych dotyczących budowy opasek z worków z piaskiem często podkreśla się, że przepełnione worki są mniej szczelne, bo nie da się ich dobrze „zazębić”, a zbyt słabo wypełnione nie dają odpowiedniej masy. Dlatego te około 75% to po prostu wypracowany standard dobrej praktyki w zabezpieczaniu i doraźnym umacnianiu wałów przeciwpowodziowych i innych obwałowań.
W przypadku worków z piaskiem używanych podczas powodzi kluczowe jest zrozumienie, że nie chodzi tylko o to, żeby „jak najwięcej wsypać”, ale żeby uzyskać odpowiednie połączenie masy, plastyczności i szczelności. Częsty błąd myślowy polega na założeniu, że skoro więcej piasku równa się większy ciężar, to najlepiej napełniać worki w 100%. W praktyce hydrotechnicznej przepełnione worki są problematyczne: są bardzo ciężkie, trudne do przenoszenia, a przede wszystkim sztywne. Nie da się ich dobrze ułożyć tak, aby dokładnie przylegały do siebie i do podłoża. Powstają szczeliny, którymi woda może przesiąkać, a cała konstrukcja jest mniej stabilna, szczególnie gdy budujemy kilka warstw. Z drugiej strony, napełnianie worków tylko w 30% czy 50% też nie jest dobrym rozwiązaniem. Taki worek jest za lekki, łatwo go przesunie nurt, fala lub nawet silniejszy wiatr przy wyższym stanie wody. Brakuje mu stateczności i odpowiedniego docisku do podłoża, przez co uszczelnienie wału czy prowizorycznej opaski przeciwpowodziowej jest słabe. Przy zbyt małym napełnieniu rośnie też ryzyko, że worek będzie się przesuwał pod obciążeniem wody, a cała konstrukcja zacznie „pracować” i rozjeżdżać się na boki. W dobrych praktykach ochrony przeciwpowodziowej przyjmuje się kompromis: worek powinien mieć wystarczającą masę, ale jednocześnie musi pozostać na tyle „miękki”, żeby dał się rozpłaszczyć i uformować jak cegła z plastycznego materiału. Dlatego stosuje się napełnienie w okolicach 75% objętości. Pozwala to ułożyć worki na zakład, z zachowaniem wiązania podobnego do murarskiego, co poprawia szczelność i stabilność całej konstrukcji. Warto o tym pamiętać, bo w sytuacjach powodziowych czasem od takiej „drobnej” różnicy zależy skuteczność całej akcji zabezpieczającej wał.