Prawidłowe postępowanie z urobkiem z odmulenia koryta cieku to jego rozplantowanie wzdłuż cieku i obsianie mieszanką traw. Wynika to zarówno z praktyki utrzymaniowej cieków, jak i z wytycznych ochrony środowiska oraz gospodarki wodnej. Rozplantowanie urobku na odpowiednią, niewielką grubość pozwala uniknąć tworzenia sztucznych nasypów, które mogłyby zmieniać przekrój poprzeczny koryta, zawężać międzywale albo powodować lokalne piętrzenie wód. Jednocześnie taki sposób zagospodarowania materiału ogranicza konieczność jego wywozu, co w praktyce mocno obniża koszty robót regulacyjnych i utrzymaniowych. Obsianie terenu mieszanką traw pełni bardzo ważną funkcję techniczną i przeciwerozyjną. Darń stabilizuje powierzchnię rozplantowanego gruntu, ogranicza jego spłukiwanie podczas wezbrań i opadów, poprawia infiltrację wód oraz zwiększa szorstkość hydrauliczna brzegów, co działa łagodząco na prędkości przepływu przy krawędziach koryta. Z mojego doświadczenia wynika, że dobrze dobrana mieszanka traw, często z dodatkiem roślin motylkowych, znacznie przyspiesza zazielenienie i wzmacnianie skarp. Jest to zgodne z dobrymi praktykami utrzymania cieków, gdzie zaleca się biologiczne umocnienia brzegów zamiast nadmiernej ingerencji w koryto. Dodatkowo takie rozwiązanie jest przyjaźniejsze przyrodniczo: tworzy strefę buforową, poprawia warunki dla organizmów wodnych i lądowych, a jednocześnie nie blokuje dostępu służbom utrzymaniowym. W wielu specyfikacjach technicznych robót hydrotechnicznych wprost wskazuje się, że urobek nadający się do wykorzystania należy rozprowadzić na skarpach i w pasie przybrzeżnym oraz zabezpieczyć obsiewem, zamiast go składować w formie hałd czy wynosić w niekontrolowane miejsca. Można powiedzieć, że to takie rozwiązanie „złoty środek” między wymogami technicznymi, ekonomią robót i ochroną środowiska.
W praktyce robót regulacyjnych i utrzymaniowych cieków wodnych bardzo często pojawia się problem, co zrobić z urobkiem z odmulenia koryta. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że wystarczy go zostawić na brzegu, usypać z niego groblę albo po prostu wywieźć i mieć spokój. Niestety takie podejście zwykle kłóci się z zasadami prawidłowej gospodarki wodnej i z dobrymi praktykami hydrotechnicznymi. Pozostawienie urobku bez rozplantowania prowadzi do tworzenia nieregularnych pryzm ziemnych wzdłuż cieku. Takie hałdy zawężają przekrój zalewowy, utrudniają spływ wód wielkich i mogą powodować lokalne podtopienia terenów przyległych. Dodatkowo niespójna, nieumocniona bryła gruntu jest łatwo rozmywana podczas wezbrań i zaczyna się ponowne zamulanie koryta, co w praktyce niweluje efekt odmulenia po jednej czy dwóch większych ulewach. Pomysł każdorazowego wywożenia urobku poza teren budowy na papierze brzmi porządnie i „czysto”, ale w realnych warunkach jest kosztowny, często nieuzasadniony technicznie i środowiskowo. Transport ciężkim sprzętem generuje zniszczenia dróg dojazdowych, dodatkowe emisje oraz wymaga znalezienia legalnego miejsca składowania, które i tak musi spełniać określone wymagania. W wytycznych utrzymania cieków zwykle zaleca się wykorzystanie urobku na miejscu, o ile nie jest zanieczyszczony, właśnie przez jego odpowiednie rozplantowanie i biologiczne zabezpieczenie. Budowanie z urobku grobli wzdłuż cieku to kolejny typowy błąd myślowy: ktoś chce „wzmocnić brzeg” i przy okazji zagospodarować materiał. W efekcie powstają jednak nieprojektowane wały lub pseudo-wały, które zmieniają warunki przepływu, mogą kierować wodę na przeciwległy brzeg i powodować erozję, a przy wyższych stanach wód stają się niebezpiecznymi, nieszczelnymi nasypami. Taka samowolna regulacja koryta bez obliczeń hydraulicznych i bez dokumentacji jest sprzeczna z zasadami projektowania budowli ochronnych. W tle tych błędnych odpowiedzi stoi zazwyczaj chęć „szybkiego rozwiązania problemu” bez patrzenia na hydraulikę cieku, stateczność skarp i przepisy środowiskowe. Prawidłowe podejście zakłada, że urobek należy w maksymalnym możliwym stopniu wykorzystać lokalnie, ale w sposób kontrolowany: rozplantować go cienką warstwą w strefie przybrzeżnej, ukształtować łagodne skarpy i zabezpieczyć je obsiewem traw, a dopiero nadmiar wywieźć zgodnie z przepisami. Takie rozwiązanie ogranicza erozję, nie zmniejsza przekroju przepływowego i nie tworzy dzikich nasypów, które potem sprawiają więcej problemów niż pożytku.