Prawidłowa grubość podsypki z pospółki pod płyty betonowe na geowłókninie to około 10 cm i właśnie ta wartość pojawia się w większości wytycznych dotyczących umocnień dna potoków i skarp. Ta warstwa pełni kilka ważnych funkcji naraz. Po pierwsze wyrównuje podłoże i pozwala dokładnie wypoziomować płyty, tak żeby nie „bujały się” i dobrze przylegały całą powierzchnią. Po drugie chroni geowłókninę przed przebiciem przez ostre krawędzie betonu lub drobne kamienie z podłoża. Po trzecie działa jak warstwa filtracyjno–drenażowa, która ułatwia odpływ wody i zmniejsza ryzyko wypłukiwania gruntu spod płyt. Z mojego doświadczenia 10 cm to taki rozsądny kompromis: z jednej strony jest to warstwa wystarczająco gruba, żeby równo ułożyć płyty i skorygować drobne nierówności koryta lub skarpy, a z drugiej – nie jest na tyle duża, żeby generować zbędne koszty materiału i robocizny. W katalogach typowych rozwiązań umocnień oraz w zaleceniach projektowych spotyka się zwykle zakres 8–12 cm, dlatego przyjęcie 10 cm jako wartości normatywnej jest zgodne z dobrą praktyką inżynierską. W praktyce terenowej ważne jest też właściwe zagęszczenie tej podsypki – zazwyczaj lekkim sprzętem, tak aby nie uszkodzić geowłókniny, ale jednocześnie uzyskać nośną i stabilną warstwę. W robotach regulacyjnych cieków wodnych, przy umacnianiu zarówno dna, jak i skarp, taki układ warstw: grunt rodzimy – geowłóknina – 10 cm pospółki – płyty betonowe, zapewnia trwałość i odporność na działanie wody, zwłaszcza przy zmiennych przepływach i podczas wezbrań.
Przy doborze grubości podsypki z pospółki pod płyty betonowe na geowłókninie łatwo wpaść w pułapkę myślenia, że „im grubsza warstwa, tym lepiej i solidniej”. W robotach hydrotechnicznych i regulacyjnych to niestety tak nie działa. Tutaj liczy się dopasowanie do funkcji warstwy i do całego układu konstrukcyjnego, a nie intuicyjne przewymiarowanie. Zbyt cienka podsypka byłaby oczywiście problemem, bo nie zniwelowałaby nierówności podłoża i nie zabezpieczyłaby geowłókniny, ale odpowiedzi typu 20, 30 czy 40 cm idą w drugą skrajność. Pospółka pełni przede wszystkim rolę warstwy wyrównawczej i filtracyjnej, a nie masywnego fundamentu. Kiedy przyjmuje się 20 cm i więcej, pojawiają się konkretne wady techniczne. Rośnie koszt materiału i transportu, a do tego dochodzi konieczność większego zakresu zagęszczania, często cięższym sprzętem, który może uszkodzić geowłókninę lub przesunąć ją względem podłoża. Gruba warstwa podsypki może też zostać łatwiej podmyta przy silniejszych przepływach, bo tworzy się „poduszkowa” strefa, w której woda ma gdzie krążyć i wypłukiwać drobne frakcje. W efekcie płyty zaczynają siadać, pękać albo się rozjeżdżać. Typowym błędem myślowym jest traktowanie pospółki jak warstwy konstrukcyjnej o dużej grubości, podczas gdy w projektach umocnień dna i skarp jej zadaniem jest raczej równomierne przeniesienie obciążeń z płyt na grunt i zabezpieczenie warstwy separacyjnej z geowłókniny. Dobrze zaprojektowane umocnienie ma cienką, ale funkcjonalną podsypkę – rzędu 10 cm – nad starannie ułożoną geowłókniną, która oddziela grunt rodzimy od kruszywa i zapobiega mieszaniu się warstw. Przewymiarowanie tej podsypki nie poprawia bezpieczeństwa budowli, tylko komplikuje wykonawstwo i w dłuższej perspektywie może wręcz pogorszyć trwałość umocnienia.