Na ilustracji widać typową czynność utrzymaniową na małym cieku – pracownicy stoją w wodzie i przy użyciu haków, wideł i bosaków wyciągają z dna cieku roślinność wodną, gałęzie oraz inne zanieczyszczenia. W hydrotechnice takie ręczne usuwanie porostów, darniny, korzeni i zaczepionych przeszkód określa się właśnie jako hakowanie dna cieku. Nie jest to kopanie ani profilowanie, tylko „czyszczenie mechaniczne” przy pomocy narzędzi hakowych. Z mojego doświadczenia w utrzymaniu cieków to jedna z podstawowych i najczęściej wykonywanych robót konserwacyjnych na małych kanałach melioracyjnych i rowach szczegółowych. Hakowanie stosuje się szczególnie tam, gdzie nie można wprowadzić ciężkiego sprzętu lub gdzie dno jest wrażliwe na uszkodzenia (np. ścianki drewniane, prefabrykaty, rurowe przejścia pod drogami). Dobrą praktyką jest prowadzenie hakowania wzdłuż całego przekroju cieku, z zachowaniem minimalnego przepływu i tak, aby nie naruszyć konstrukcji umocnień brzegowych. W wytycznych utrzymania cieków zaleca się, by usuwać przede wszystkim roślinność utrudniającą przepływ i zatory, a część roślin zostawiać dla równowagi biologicznej. Hakowanie dna poprawia drożność hydrauliczna przekroju, zmniejsza ryzyko podtopień oraz wydłuża trwałość innych urządzeń wodnych zlokalizowanych poniżej, np. przepustów, jazów czy zastawek, bo mniej rumowiska i biomasy trafia do ich światła. W praktyce łączy się je często z odmulaniem wykonywanym co kilka lat, ale są to różne zabiegi – hakowanie jest bardziej „pielęgnacyjne” i powtarzalne, wykonywane nawet corocznie.
Na zdjęciu łatwo się pomylić, bo widać wodę, roślinność i ludzi wchodzących do cieku, więc wielu osobom od razu kojarzy się to z odmulaniem. Odmulanie dna cieku to jednak zupełnie inny rodzaj robót – polega na usuwaniu nagromadzonych osadów mineralnych i organicznych (mułu, piasku, żwiru) w celu przywrócenia projektowanej głębokości i przekroju hydraulicznego. Zwykle wykonuje się je koparkami, chwytakami, pogłębiarkami albo specjalnymi skrobakami, a nie lekkimi hakami ręcznymi. Na ilustracji nie widać wybierania mułu ani zmiany głębokości – pracownicy usuwają głównie rośliny i zanieczyszczenia pływające. Częsty błąd myślowy polega na wrzucaniu każdej czynności „czyszczącej” do jednego worka z napisem odmulanie, tymczasem w utrzymaniu cieków rozróżnia się precyzyjnie rodzaje robót. Podobnie jest z odpowiedzią dotyczącą umacniania skarp. Umacnianie skarp cieku wiąże się z wbudowaniem materiału: faszyny, narzutu kamiennego, płyt prefabrykowanych, geokrat, geowłóknin czy palisad drewnianych. Celem jest zwiększenie stateczności zbocza, ochrona przed erozją i obrywami. Na zdjęciu skarpy są już umocnione, prawdopodobnie wcześniej, a ekipa ich nie przebudowuje, nie układa nowych elementów, tylko pracuje w korycie. Nie ma też śladu plantowania powierzchni dna, czyli wyrównywania i profilowania dna do zaprojektowanego spadku i szerokości, co robi się najczęściej w trakcie budowy lub większej modernizacji cieku, przy użyciu sprzętu ziemnego. Plantowanie zmienia geometrię koryta, a tutaj koryto już istnieje, a działania mają charakter typowo konserwacyjny. Kluczowe jest zrozumienie, że w utrzymaniu cieków rozróżnia się prace ziemne (kształtujące przekrój) od prac konserwacyjnych, takich jak hakowanie, koszenie czy ręczne usuwanie roślinności. Na ilustracji ewidentnie mamy do czynienia z tym drugim typem robót – pracownicy hakują dno, żeby przywrócić drożność przepływu i usunąć zatory roślinne, a nie przebudowują ani nie pogłębiają koryta.