Kosze gabionowe w klasycznym rozumieniu w budownictwie wodnym wypełnia się kamieniami o odpowiednio dobranej frakcji, kształcie i wytrzymałości. Chodzi o to, żeby materiał wypełniający był ciężki, mało podatny na rozmywanie, mrozoodporny i trwały w długim okresie eksploatacji. Z tego powodu stosuje się głównie kamień łamany lub otoczak o określonej granulacji, tak dobranej, żeby nie wypadał przez oczka siatki gabionowej, ale jednocześnie dobrze się klinował i nie przemieszczał pod działaniem nurtu wody. W praktyce przy umacnianiu brzegów rzek projektant dobiera frakcję kruszywa na podstawie prędkości przepływu, spadku koryta, głębokości wody i przewidywanych obciążeń lodowych. Z mojego doświadczenia wynika, że przy typowych umocnieniach brzegów stosuje się kamień o frakcji np. 80–150 mm, ale zawsze trzeba sprawdzić wytyczne projektu i normy branżowe. Dobre praktyki mówią też, że kamień powinien być pochodzenia skalnego (np. granit, bazalt, dolomit), o małej nasiąkliwości i dużej odporności na ścieranie, a nie jakiś przypadkowy gruz z rozbiórek. Kamienne wypełnienie zapewnia koszom gabionowym odpowiednią masę stabilizującą skarpę, a jednocześnie pewną „elastyczność” konstrukcji – gabion może się trochę dopasować do osiadania gruntu bez gwałtownego zarysowania jak w przypadku sztywnego muru z betonu. W regulacji cieków i przy zabezpieczeniach przeciwerozyjnych to właśnie takie elastyczne, ciężkie umocnienia są obecnie bardzo cenione, bo dobrze znoszą zmienne warunki pracy, podmywanie i wahania poziomu wody. Co ważne, wypełnianie koszy innym materiałem niż kamień jest sprzeczne z zasadami sztuki hydrotechnicznej i większość instrukcji technicznych oraz specyfikacji wykonania i odbioru robót wymaga jednoznacznie: wypełnienie – kamień o określonych parametrach.
W przypadku koszy gabionowych stosowanych do zabezpieczania brzegów rzek kluczowe jest zrozumienie, jak ta konstrukcja pracuje hydraulicznie i statycznie. Gabion nie jest zwykłą skrzynką, do której można wrzucić cokolwiek, co akurat jest pod ręką na budowie. Cała idea polega na połączeniu stalowej siatki z ciężkim, trwałym, mało podatnym na rozmywanie wypełnieniem. Dlatego gruz budowlany jest materiałem problematycznym: ma nieregularny skład, często zawiera cegłę, elementy betonu o różnej wytrzymałości, czasem nawet drewno czy zanieczyszczenia. Taki materiał szybko się degraduje, kruszy, a drobniejsze fragmenty mogą być wypłukiwane przez nurt. Po kilku sezonach ochronnych realna masa i stabilność takiego umocnienia spada, co w budownictwie wodnym jest po prostu nieakceptowalne. Jeszcze słabszym pomysłem jest wypełnianie gabionów gruntem. Grunt jest lekki w porównaniu z kamieniem, podatny na rozmywanie i osiadanie, a przy zmianach poziomu wody łatwo się wypłukuje przez oczka siatki. W efekcie kosz traci wypełnienie, deformuje się, a skarpa zostaje praktycznie bez ochrony. To typowe błędne założenie: skoro coś ma formę „kosza”, to można go traktować jak doniczkę na ziemię. W hydrotechnice takie podejście kończy się bardzo szybką awarią umocnienia. Pospółka, czyli mieszanina piasku i żwiru, też nie jest właściwym wypełnieniem. Choć brzmi bardziej „kruszywowo”, to frakcja drobna jest łatwo unoszona przez wodę, a nawet grubsze ziarna żwiru mogą się przemieszczać przy większych prędkościach przepływu. Pospółka może być używana co najwyżej jako warstwa filtracyjna pod gabionami albo za konstrukcją oporową, ale już nie jako zasadniczy materiał wypełniający kosz. Typowy błąd myślowy polega tu na myleniu roli warstwy filtracyjnej i warstwy konstrukcyjnej. Wypełnienie gabionu musi pełnić rolę ciężaru stabilizującego, a nie tylko „wypełniacza przestrzeni”. Z tego powodu w dokumentacjach projektowych, specyfikacjach technicznych i dobrych praktykach branżowych zawsze wskazuje się kamień o odpowiedniej frakcji i parametrach, a nie grunt, pospółkę czy gruz rozbiórkowy. Zastosowanie niewłaściwego materiału psuje całą ideę konstrukcji gabionowej i w dłuższej perspektywie generuje większe koszty napraw oraz ryzyko uszkodzenia brzegu rzeki.