Prawidłowo wskazano katalogi nakładów rzeczowych jako podstawę do opracowania kosztorysu szczegółowego. W kosztorysowaniu budowlanym, także w robotach wodnych czy hydrotechnicznych, właśnie KNR-y (Katalogi Nakładów Rzeczowych) są oficjalnym i najbardziej typowym źródłem danych o zużyciu robocizny, materiałów i sprzętu na jednostkę obmiarową (np. 1 m³ wykopu, 1 m³ betonu w konstrukcji, 1 m wału przeciwpowodziowego). To z nich kosztorysant bierze tzw. nakłady rzeczowe, a potem mnoży je przez aktualne ceny jednostkowe robocizny, materiałów i pracy sprzętu, tworząc kosztorys szczegółowy. Moim zdaniem to jest taki „słownik” albo „tabela norm”, bez której rzetelne liczenie jest po prostu zgadywaniem. Dobre praktyki branżowe oraz standardy kosztorysowania (np. zasady stosowane w zamówieniach publicznych) wymagają, żeby podstawą były katalogi zatwierdzone lub powszechnie uznane, a nie dane przypadkowe. W praktyce na budowie hydrotechnicznej kosztorysant sięga np. do KNR dla robót ziemnych przy regulacji koryt rzek, do katalogów dla robót betonowych przy budowie jazu czy przepustu, a także do katalogów dla umocnień skarp, faszyn, gabionów itd. Kosztorys szczegółowy opiera się na przedmiarze robót, ale to właśnie katalogi nakładów rzeczowych mówią, ile roboczogodzin, ile kilogramów stali zbrojeniowej, ile m³ kruszywa czy ile godzin pracy koparki należy przyjąć dla danej pozycji. Dobrą praktyką jest też dopisywanie w opisie pozycji podstawy normatywnej, np. „podstawa: KNR 2-01 poz. …”, co potem ułatwia weryfikację kosztorysu przez inwestora lub inspektora nadzoru. Bez odniesienia do KNR-ów trudno mówić o przejrzystym, powtarzalnym i możliwym do porównania kosztorysie szczegółowym.
W kosztorysowaniu szczegółowym bardzo łatwo pomylić dokumenty pomocnicze z dokumentem, który faktycznie stanowi podstawę wyliczenia kosztów. Harmonogram robót jest często kojarzony z kosztorysem, bo pojawia się w tym samym czasie i w tych samych segregatorach. Harmonogram pokazuje jednak kolejność i czas trwania robót, zależności między zadaniami, a czasem obciążenie sprzętu i brygad. Służy bardziej do planowania organizacji budowy i kontroli postępu niż do wyznaczania samej wartości robót. Z mojego doświadczenia wiele osób myśli, że skoro w harmonogramie są ilości, to można na nim „oprzeć” koszty. To jest trochę odwrócenie logiki – poprawnie najpierw liczymy kosztorys na podstawie norm i przedmiaru, a dopiero później harmonogramujemy prace. Katalogi producentów również mogą wprowadzać w błąd. Zawierają ceny materiałów, opisy techniczne, parametry, czasem nawet przykładowe zużycia. Ale to są dane handlowe, marketingowe, nie normatywne. Ceny katalogowe są często orientacyjne, promocyjne albo po prostu nierealne w konkretnym przetargu. W kosztorysie szczegółowym ceny materiałów oczywiście się pojawiają, ale nakład materiału na jednostkę obmiarową powinien pochodzić z katalogów nakładów rzeczowych, a nie z folderu producenta. Wytyczne organizacji budowy to z kolei dokument typowo wykonawczy: opisuje zaplecze, drogi dojazdowe, magazyny, kolejność robót, BHP. Ma ogromny wpływ na faktyczne koszty realizacji, ale nie jest normą techniczną do liczenia nakładów. Typowym błędem jest myślenie: skoro trzeba zrobić objazd, zapewnić zaplecze, to może to jest podstawa kosztorysu. Nie, to są raczej założenia do kalkulacji, a nie normy. Merytoryczną podstawą kosztorysu szczegółowego są właśnie katalogi nakładów rzeczowych, bo to one podają standaryzowane, sprawdzone w praktyce zużycia robocizny, materiałów i sprzętu na jednostkę roboty. Pozostałe dokumenty są ważne, ale pełnią funkcję uzupełniającą, organizacyjną albo informacyjną, a nie normatywną w rozumieniu kosztorysowania.