Przedstawione urządzenie to specjalistyczna maszyna do stabilizacji gruntu. Na zdjęciu widać typowy recycler/stabilizator, który miesza warstwę gruntu z lepiszczem hydraulicznym (najczęściej cementem, wapnem lub popiołami) na określoną głębokość. Wirujący bęben z zębami frezującymi rozdrabnia istniejący grunt, a następnie dokładnie go miesza z dozowanym spoiwem i wodą. Dzięki temu uzyskuje się jednolitą, nośną warstwę podłoża pod drogę, wał przeciwpowodziowy, plac składowy czy budowlę hydrotechniczną. W praktyce taką maszynę stosuje się np. przy wzmacnianiu korpusu wałów, stabilizacji podłoża pod drogi technologiczne wzdłuż cieków, a także przy modernizacji starych dróg dojazdowych do urządzeń wodnych. Moim zdaniem to jedno z bardziej efektywnych rozwiązań, bo pozwala wykorzystać grunt miejscowy, zamiast dowozić drogi materiał z zewnątrz. Zgodnie z dobrą praktyką branżową stabilizacja in situ poprawia nośność, mrozoodporność i zmniejsza podatność na odkształcenia, co jest kluczowe przy obciążeniach od ruchu ciężkiego sprzętu na budowach hydrotechnicznych. W normach dotyczących nawierzchni drogowych i podłoża (np. PN-EN z zakresu mieszanych związanych hydraulicznie) opisuje się właśnie taki proces recyklingu i stabilizacji na miejscu. Warto też zwrócić uwagę, że ta maszyna nie służy do typowego kruszenia skał czy ładowania urobku – jej zadaniem jest poprawa parametrów geotechnicznych istniejącego gruntu, a nie klasyczne wydobycie czy transport.
Na zdjęciu pokazano maszynę, którą łatwo pomylić z innymi ciężkimi urządzeniami do robót ziemnych, stąd często pojawia się skojarzenie z kruszarką, równiarką czy ładowarką. W rzeczywistości jest to jednak specjalistyczny recycler/stabilizator gruntu, zaprojektowany głównie do wzmacniania podłoża poprzez jego mechaniczne rozdrobnienie i wymieszanie ze spoiwem hydraulicznym. W kruszeniu skał stosuje się zupełnie inny sprzęt – kruszarki szczękowe, stożkowe, udarowe, frezarki bębnowe o bardzo masywnej konstrukcji, najczęściej pracujące w kamieniołomach lub przy rozbiórkach. Tam priorytetem jest rozdrobnienie twardej skały do frakcji kruszywa, a nie poprawa parametrów nośności gruntu w podłożu. Pokazana maszyna pracuje w gruncie rodzimym, w korpusie nasypu lub warstwie konstrukcyjnej, a nie na litej skale. Równanie terenu kojarzy się z kolei z pracą równiarki lub spycharki, gdzie główną funkcją jest profilowanie i dokładne nadanie spadków podłużnych i poprzecznych. Stabilizator też nieco wyrównuje, ale to efekt uboczny po przejściu bębna, a nie zasadnicza funkcja technologiczna. Przy równaniu terenu nie ma potrzeby intensywnego mieszania gruntu ze spoiwem, tylko precyzyjnego ściągnięcia i rozplantowania warstwy ziemi. Ładowanie urobku natomiast wymaga osprzętu łyżkowego, chwytaków lub czerpaków – typowo robi to ładowarka, koparko-ładowarka albo koparka. Charakterystyczna szeroka komora robocza z wirującym bębnem, jak na zdjęciu, nie nadaje się do nabierania i przenoszenia materiału na środek transportu. Typowy błąd myślowy polega na tym, że każdy duży żółty „potwór” na kołach kojarzy się z klasyczną maszyną do robót ziemnych ogólnego przeznaczenia. Tymczasem w nowoczesnym budownictwie drogowym i hydrotechnicznym funkcje są mocno wyspecjalizowane. Stabilizator gruntu pracuje w jednym pasie roboczym, na określonej głębokości, i ma za zadanie poprawić parametry geotechniczne podłoża pod korpus drogi, wału czy innego urządzenia wodnego, zgodnie z projektem i wymaganiami normowymi, a nie wykonywać typowe prace wydobywcze, niwelacyjne czy przeładunkowe.