Prawidłowo wskazana odpowiedź dobrze oddaje ideę typowych robót konserwacyjnych na ciekach naturalnych. Standardowe utrzymanie rzek i potoków polega przede wszystkim na zapewnieniu drożności koryta oraz stabilności skarp, ale przy jak najmniejszej ingerencji w samo dno i w naturalne procesy morfologiczne. Wykoszenie porostów ze skarp rzeki jest jednym z podstawowych, najczęściej wykonywanych zabiegów utrzymaniowych. Chodzi o usunięcie nadmiernej roślinności zielnej, krzaków czy samosiewów drzew, które mogą utrudniać przepływ wód wezbraniowych, powodować zaczepianie się rumowiska, gałęzi, śmieci, a w efekcie lokalne piętrzenia i podtopienia. Z mojego doświadczenia służby utrzymania wód planują koszenia skarp cyklicznie – zwykle 1–2 razy w roku, z uwzględnieniem okresów lęgowych ptaków i wegetacji roślin. Dobre praktyki branżowe, zgodne m.in. z zaleceniami Wód Polskich i wytycznymi utrzymania wód, mówią, że koszenie powinno być prowadzone selektywnie: usuwa się roślinność nadmiernie bujną, inwazyjną, utrudniającą przepływ, ale pozostawia się część pokrywy roślinnej dla ochrony skarp przed erozją oraz dla zachowania bioróżnorodności. Koszenie skarp poprawia też dostęp do koryta przy przeglądach technicznych i podczas akcji przeciwpowodziowych, gdy trzeba szybko ocenić stan umocnień, wałów czy urządzeń wodnych. W praktyce widać to chociażby na małych ciekach melioracyjnych: regularnie wykoszona skarpa oznacza mniej zatorów, mniejsze ryzyko podmycia drogi czy mostku i łatwiejszy dostęp dla sprzętu w razie awarii. Moim zdaniem to jeden z takich zabiegów, który jest prosty, ale bardzo kluczowy dla utrzymania równowagi między ochroną przeciwpowodziową a ochroną środowiska.
W robotach konserwacyjnych cieków naturalnych bardzo łatwo pomylić działania typowo utrzymaniowe z robotami bardziej ingerującymi, które zalicza się już do przebudowy, regulacji albo wręcz do robót inwestycyjnych. Częsty błąd polega na tym, że wszystko, co dzieje się w korycie rzeki, wrzuca się do jednego worka jako „konserwacja”. Tymczasem według obecnych standardów i dobrych praktyk, zarówno krajowych (np. wytyczne Wód Polskich), jak i europejskich (Ramowa Dyrektywa Wodna), konserwacja powinna być możliwie najmniej inwazyjna dla dna i morfologii cieku. Wykoszenie porostów z dna rzeki to typowy przykład nadmiernej ingerencji. Roślinność denna pełni ważną funkcję: stabilizuje dno, ogranicza erozję, stanowi siedlisko dla organizmów wodnych, poprawia jakość wody. Jej całkowite usuwanie w imię „porządkowania” koryta prowadzi często do przyspieszenia przepływu, obniżenia poziomu wód gruntowych w dolinie i degradacji ekosystemu. Takie działanie bywa dopuszczalne tylko wyjątkowo i punktowo, np. przy likwidacji zatorów, a nie jako standardowa konserwacja. Mechaniczne odmulanie koryta rzeki również nie jest typowym, najczęściej stosowanym zabiegiem utrzymaniowym. Odmulanie to już dość ciężka operacja, prowadzona zwykle w ramach robót regulacyjnych lub modernizacyjnych, po uzyskaniu odpowiednich decyzji wodnoprawnych i na podstawie dokumentacji projektowej. Usunięcie osadów dennych zmienia przekrój poprzeczny cieku, wpływa na prędkość przepływu i może zaburzyć równowagę rumowiskową, dlatego wykonuje się je raczej rzadko i z dużą ostrożnością. Podobnie wykonanie umocnień skarp gabionami to klasyczna robota budowlano-hydrotechniczna, a nie zwykła konserwacja. Montaż gabionów oznacza trwałą zmianę charakteru brzegu, wymaga projektu, obliczeń stateczności, uzgodnień środowiskowych i formalnych zezwoleń. To raczej odpowiedź na silną erozję, podmywanie skarp czy ochronę istotnej infrastruktury, a nie rutynowy zabieg utrzymaniowy. Typowy tok myślenia, który prowadzi do wyboru takich odpowiedzi, opiera się na przeświadczeniu, że „im więcej wyczyścimy i umocnimy, tym lepiej dla rzeki”. W nowoczesnym podejściu do gospodarki wodnej jest dokładnie odwrotnie: konserwacja ma być możliwie lekka, selektywna i nastawiona na utrzymanie drożności oraz bezpieczeństwa powodziowego przy zachowaniu naturalnych procesów. Stąd właśnie dominują takie działania jak koszenie skarp, miejscowe usuwanie zakrzaczeń czy likwidacja zatorów, a nie ciężkie odmulanie czy zabudowa gabionami.