Prawidłowo – w akcji przeciwpowodziowej worki powinny być napełniane piaskiem mniej więcej do 70–80% swojej objętości. Wynika to z bardzo praktycznego powodu: taki worek da się jeszcze łatwo uformować i „ułożyć” w zaporę, a jednocześnie ma już wystarczającą masę, żeby nie wypłynął i nie był podrywany przez nurt czy falowanie. Worki napełnione do około 3/4 wysokości można spłaszczyć, docisnąć ręcznie lub butem, tak żeby dobrze przylegały do sąsiednich worków i do podłoża. Dzięki temu uszczelnienie wału czy doraźnej obwałowywki jest znacznie lepsze, bo minimalizujemy liczbę pustek powietrznych między workami. Z mojego doświadczenia przy ćwiczeniach OC i PSP za ciężkie worki (praktycznie do pełna) są niewygodne – dwóch ludzi się z nimi męczy, a i tak źle się układają, tworzą niestabilne „kopce” zamiast równej warstwy. Z kolei zbyt lekkie worki są podatne na przesuwanie i unoszenie przez wodę. Dobre praktyki, opisywane m.in. w wytycznych ochrony przeciwpowodziowej, mówią wprost o napełnianiu do ok. 2/3–3/4 objętości i zawiązywaniu worka tak, aby pozostała część materiału mogła służyć do dociśnięcia i uszczelnienia spoiny. W realnej akcji, przy budowie wału z worków na koronie istniejącego wału ziemnego lub przy wzmacnianiu przesiąkających fragmentów, właśnie taka elastyczność worka decyduje, czy konstrukcja będzie stabilna i szczelna. To drobiazg, ale w praktyce terenowej robi ogromną różnicę w jakości zabezpieczenia.
W akcjach przeciwpowodziowych sposób napełniania worków piaskiem jest jednym z kluczowych elementów skuteczności całego zabezpieczenia, a jednocześnie bardzo często jest intuicyjnie źle oceniany. Wielu osobom wydaje się, że im mniej piasku, tym lżej i wygodniej do przenoszenia, więc wybierają bardzo małe wypełnienie, rzędu kilku czy kilkunastu procent objętości. Taki worek faktycznie jest lekki, ale praktycznie nie spełnia swojej funkcji konstrukcyjnej. Ma za małą masę, żeby stabilnie leżeć w nurcie, łatwo się przesuwa, a przy wyższym poziomie wody może być po prostu wypchnięty do góry. Warstwa zbudowana z tak słabo napełnionych worków nie dociska się odpowiednio do podłoża i między workami powstaje dużo pustek, przez które woda swobodnie przecieka. Z drugiej strony, częsty błąd to przekonanie, że „pełny worek to solidny worek”, więc ładuje się piasek prawie pod sam sznurek. Konstrukcyjnie to też jest niekorzystne. Worek napełniony w 90–100% staje się sztywną bryłą, trudną do modelowania. Nie da się go dobrze spłaszczyć, ułożyć na zakładkę ani dopasować do nierównego podłoża korony wału czy skarpy. W efekcie powstają niestabilne stosy, które mają tendencję do osiadania i „rozjeżdżania się” na boki, szczególnie przy wielowarstwowym układaniu. Dodatkowo takie przepełnione worki są bardzo ciężkie, co znacząco spowalnia pracę zespołów i zwiększa ryzyko urazów u ludzi. Dobre praktyki ochrony przeciwpowodziowej i instrukcje służb ratowniczych mówią jasno o kompromisie między masą a plastycznością worka: napełnienie w okolicach 70–80% objętości pozwala zachować odpowiednią ciężkość, a jednocześnie umożliwia formowanie „cegieł” z piasku, które ściśle się klinują. Typowym błędem myślowym jest tu patrzenie tylko na jeden aspekt – albo wygodę noszenia, albo maksymalną ilość piasku – zamiast na zachowanie całego układu worków pod naporem wody. Prawidłowe wypełnienie jest wynikiem doświadczeń terenowych i wieloletniej praktyki służb przeciwpowodziowych, a nie tylko prostego „zdrowego rozsądku”.