Prawidłowo wskazałeś, że w przedmiarze robót dotyczącym regulacji cieku naturalnego nie uwzględnia się cen robocizny. Przedmiar to dokument ilościowy, a nie kosztowy. Jego głównym zadaniem jest możliwie precyzyjne opisanie, co ma być zrobione, w jakiej ilości i w jakich jednostkach miary. Dlatego w poprawnie sporządzonym przedmiarze zawsze znajdą się rodzaje robót (np. odmulenie koryta, umocnienie brzegów narzutem kamiennym, wykonanie faszynowania), ich ilości (np. 350 m3 urobku, 120 m narzutu) oraz jednostki miary (m, m2, m3, szt.). To jest absolutna podstawa, bo na tej bazie kosztorysant dopiero później dobiera ceny jednostkowe robocizny, materiałów i sprzętu. Moim zdaniem warto to sobie poukładać tak: przedmiar = opis i ilość robót; kosztorys = przedmiar + ceny. W regulacji cieków naturalnych jest to szczególnie ważne, bo mamy duży udział robót ziemnych i umocnieniowych, gdzie dokładna ilość wykopów, zasypek czy umocnień decyduje o poprawności całej dokumentacji. Z praktyki: inspektor lub inwestor, analizując przedmiar, chce najpierw wiedzieć, jakie prace i w jakim zakresie są planowane na danym cieku, a dopiero później, ile to będzie kosztować. Dlatego ceny robocizny pojawiają się dopiero w kosztorysie ofertowym lub inwestorskim, zgodnie z zasadami kosztorysowania robót budowlanych stosowanymi w branży wodno-melioracyjnej. Dobrą praktyką jest też, żeby przedmiar był możliwie neutralny cenowo – tak, żeby można go było wykorzystać zarówno przy kosztorysie inwestorskim, jak i przy ofertach różnych wykonawców, którzy i tak stosują własne stawki robocizny i własne kalkulacje R, M, S.
Wiele osób myli przedmiar robót z kosztorysem i stąd biorą się nieporozumienia przy takich pytaniach. Przedmiar, szczególnie przy regulacji cieku naturalnego, jest dokumentem czysto ilościowym. Ma opisać, jakie roboty będą wykonywane i w jakim zakresie. Dlatego obecność rodzaju robót w przedmiarze jest absolutnie kluczowa – trzeba rozróżnić np. odmulenie, odkopanie łach, formowanie skarp, wykonanie umocnień z narzutu kamiennego czy faszyny. Bez tego wykonawca nie wie, co dokładnie ma zrobić. Tak samo nie można pominąć ilości robót, bo to właśnie one stanowią podstawę dalszych obliczeń. Jeżeli w przedmiarze będzie tylko opis, a nie będzie ilości w m, m2 czy m3, to praktycznie nie da się rzetelnie skalkulować kosztów ani porównać ofert wykonawców. Jednostki miary też są niezbędne. W robotach hydrotechnicznych i ziemnych stosuje się standardowe jednostki: metry bieżące dla odcinków cieku, metry kwadratowe dla umocnień powierzchniowych i metry sześcienne dla robót ziemnych, np. wykopów i nasypów. To jest spójne z normami katalogowymi i dobrą praktyką branżową. Brak jednostki powoduje, że ta sama liczba może być różnie interpretowana, co na budowie szybko kończy się konfliktem. Natomiast ceny robocizny należą już do etapu kosztorysowania, a nie przedmiarowania. To kosztorys inwestorski lub ofertowy zawiera stawki robocizny, narzuty, koszty pośrednie i zysk. W przedmiarze nie powinno ich być, bo jego rolą jest być neutralnym dokumentem techniczno-ilościowym. Typowy błąd myślowy polega na traktowaniu każdego dokumentu związanego z zakresem robót jako dokumentu „od razu z ceną”. W praktyce proces jest dwuetapowy: najpierw dokładny przedmiar (co i ile), potem kosztorys (za ile). Rozdzielenie tych dwóch rzeczy to podstawa poprawnego przygotowania dokumentacji dla robót związanych z regulacją cieków i innych obiektów wodnych.