Geosyntetyk stosowany pomiędzy płytą betonową a podbudową zasadniczą w nawierzchni sztywnej pełni funkcję warstwy poślizgowej. Takie rozwiązanie jest powszechnie polecane w wytycznych, np. w katalogach typu Katalog typowych konstrukcji nawierzchni oraz wielu opracowaniach branżowych. Chodzi głównie o to, żeby zminimalizować przenoszenie naprężeń termicznych i skurczowych z płyty betonowej na podbudowę. Warstwa poślizgowa umożliwia przesuwanie się płyty w wyniku zmian temperatury, bez uszkodzeń, pęknięć czy podciągania podbudowy, co znacznie zwiększa żywotność całej konstrukcji. Z moich obserwacji wynika, że w praktyce często stosuje się geowłókniny lub folie polietylenowe jako tani i skuteczny sposób na rozdzielenie tych dwóch warstw. Warto pamiętać, że w tej roli materiał nie może być zbyt sztywny ani zbyt przyczepny – chodzi właśnie o efekt "śliskości". Zastosowanie warstwy poślizgowej ułatwia także ewentualną wymianę poszczególnych płyt w przyszłości, bo nie są one mocno związane z podbudową. W praktyce, brak warstwy poślizgowej to prosta droga do powstawania rys i zarysowań. Moim zdaniem, dobrze zaprojektowana warstwa poślizgowa to niby detal, a jednak daje naprawdę solidne efekty użytkowe.
W zadanym pytaniu można się łatwo pomylić, bo większość z wymienionych warstw występuje w różnych typach konstrukcji drogowych, jednak ich funkcje są naprawdę odmienne. Warstwa wiążąca, jak sama nazwa wskazuje, służy przede wszystkim do łączenia poszczególnych warstw i zapewnienia dobrej współpracy – to raczej temat na asfalt czy kruszywa bitumiczne, nie na beton sztywny. Warstwa odcinająca pełni rolę ochrony przed przenikaniem wilgoci lub zanieczyszczeń z podłoża do wyższych warstw konstrukcyjnych, ale nie zapobiega tarciom termicznym – i tutaj często używa się geowłóknin, ale w zupełnie innym celu. Warstwa odsączająca natomiast odpowiada za odprowadzanie wody i poprawę drenażu, co jest kluczowe na gruntach słabo przepuszczalnych, ale nie ma nic wspólnego z minimalizowaniem naprężeń termicznych między płytą betonową a podbudową. Moim zdaniem, ta pomyłka bierze się zwykle z mieszania pojęć, bo geosyntetyki są dziś naprawdę wszechstronne i łatwo przypisać im każdą możliwą funkcję. Jednak w konstrukcji nawierzchni sztywnych, tam gdzie chodzi o kompensację i rozpraszanie naprężeń przy zmianach temperatury, liczy się właśnie możliwość "poślizgu". Tak zaleca m.in. polska norma PN-S-96096 i dobre praktyki budowlane. Jeżeli wybierze się inną funkcję, można doprowadzić do powstawania niepotrzebnych naprężeń w betonie i szybszego zużycia nawierzchni. Nie chodzi więc o wiązanie, odcinanie czy odsączanie, tylko o ułatwienie ruchu płyty względem podbudowy. Tylko taki zabieg daje efektywne ograniczenie ryzyka pęknięć oraz wydłuża czas eksploatacji drogi, co widać na dobrze zaprojektowanych odcinkach autostrad z betonową nawierzchnią.