Jeśli podczas pracy ładowarki zapala się kontrolka oleju silnikowego, to sygnał, którego absolutnie nie wolno lekceważyć. Najlepszą i zarazem zgodną z instrukcjami eksploatacji praktyką jest natychmiastowe wyłączenie silnika i ustalenie przyczyny usterki. Takie działanie zapobiega poważnym uszkodzeniom jednostki napędowej, które mogą wyniknąć z braku ciśnienia oleju czy zbyt niskiego jego poziomu. W praktyce, rozruch silnika bez odpowiedniego smarowania prowadzi do zacierania się elementów takich jak wał korbowy, panewki czy tłoki – i to często w ciągu kilku minut. Branżowe procedury, na przykład te stosowane na dużych budowach czy w flotach maszyn, wymagają zawsze natychmiastowego zatrzymania pojazdu w przypadku sygnału z kontrolki oleju. Bywa, że operatorzy bagatelizują takie ostrzeżenia, kończy się to wtedy kosztownymi naprawami i przestojem. Moim zdaniem, lepiej spędzić kilka minut na sprawdzeniu stanu technicznego, niż później tłumaczyć się z uszkodzonego silnika szefowi. Warto też pamiętać, że czasami zapalenie się kontrolki to nie tylko kwestia poziomu oleju, ale i uszkodzenia czujnika lub filtra. Tak czy inaczej – zawsze należy ustalić przyczynę, zanim podejmie się kolejne działania. To nie są tylko przepisy – to po prostu zdrowy rozsądek i bezpieczeństwo pracy.
Temat zachowania po zapaleniu się kontrolki oleju silnikowego w maszynach budowlanych, takich jak ładowarka, niestety bywa często bagatelizowany. Zdarza się, że operatorzy uznają, iż wystarczy po zakończeniu pracy sprawdzić poziom oleju – jednak takie podejście jest bardzo ryzykowne. Kontrolka oleju sygnalizuje zwykle poważny problem: może to być nie tylko niski poziom oleju, ale co gorsza – brak ciśnienia w układzie smarowania. Pracując dalej z zapaloną kontrolką, narażamy silnik na zatarcie, bo bez odpowiedniego ciśnienia olej nie dociera do kluczowych elementów. Trudno też uznać za bezpieczne natychmiastowe uzupełnianie oleju bez wcześniejszej diagnostyki – przecież przyczyną problemu równie dobrze mógł być wyciek, uszkodzony filtr lub czujnik, a wlanie oleju "w ciemno" nie rozwiąże źródła awarii. Odtransportowanie maszyny do przeglądu z wciąż pracującym silnikiem jest równie niebezpieczne – każda minuta pracy bez właściwego smarowania to potencjalnie ogromne straty finansowe i techniczne. Niestety takie podejście wynika czasem z mylnego przekonania, że "jeszcze chwilę wytrzyma" albo że urządzenia są odporne na chwilowe braki oleju. Praktyka pokazuje jednak, że nawet krótka praca na sucho potrafi kompletnie unieruchomić silnik – a potem serwis i remont to już nieporównywalnie większy koszt i dużo nerwów. Najlepszą praktyką potwierdzoną w branży jest natychmiastowe zatrzymanie silnika, a dopiero potem – na spokojnie i bez pośpiechu – przeprowadzenie diagnostyki. Dzięki temu mamy szansę uratować silnik i uniknąć poważnych konsekwencji.