Odpowiedź „po prowadnicach” jest jak najbardziej trafiona i zgodna z praktyką brukarską. Listwa profilująca, zwana też często łatą, prowadzona jest właśnie po stalowych lub aluminiowych rurach (prowadnicach), które układa się na odpowiedniej wysokości, żeby uzyskać idealny poziom podsypki lub podbudowy pod kostkę brukową. Takie prowadnice umożliwiają bardzo precyzyjne wyrównanie warstwy podsypkowej, eliminując ryzyko powstania nierówności, które później odbiłyby się na jakości ułożonej nawierzchni. To chyba najbardziej popularna metoda profilowania, polecana zarówno przez producentów materiałów brukarskich, jak i przez doświadczonych brukarzy – nie jest to sztuka dla sztuki, tylko gwarancja trwałości i estetyki nawierzchni. Z mojego doświadczenia wynika, że nawet przy drobnych niuansach technologicznych, brak prowadnic prowadzi prawie zawsze do błędów, które potem ciężko naprawić. Warto wiedzieć, że ta technika jest zalecaną praktyką w wytycznych technicznych ITB oraz w normach, np. PN-EN 13242 czy PN-EN 1338, gdzie podkreśla się rolę prawidłowego przygotowania podbudowy dla stabilności kostki. Oczywiście, są też systemy automatyczne czy niwelatory, ale w praktyce budowy chodników czy podjazdów wszyscy opierają się na klasycznych prowadnicach – to prostota, skuteczność i niezawodność. Dobrze opanować tę metodę, bo jej poprawne wykonanie to podstawa sukcesu w brukarstwie.
W branży brukarskiej bardzo często spotyka się różne teorie na temat tego, jak najlepiej przygotować podłoże pod kostkę brukową, ale nie wszystkie z nich mają uzasadnienie w praktyce. Jednym z częściej spotykanych błędów jest przekonanie, że listwa profilująca powinna być skoordynowana z niwelatorem. Owszem, niwelatory są pomocne podczas wyznaczania spadków czy ogólnej niwelacji terenu, ale podczas samego profilowania podsypki nie stosuje się ich do bezpośredniego prowadzenia listwy. To sprzęt bardziej do kontroli wysokości niż do operowania narzędziem roboczym. Jeszcze bardziej oderwane od realiów budowy jest stwierdzenie o sterowaniu satelitarnym – to już domena ciężkiego sprzętu budowlanego, np. maszyn do wykonywania dużych nawierzchni drogowych czy precyzyjnych robót ziemnych z użyciem GPS, a nie zwykłego brukarskiego profilowania warstwy podsypkowej. To podejście wynika raczej z fascynacji nowoczesnymi technologiami niż z rzeczywistych potrzeb na placu budowy. Zdarza się też spotkać przekonanie, że listwę prowadzi się po obrzeżach – w praktyce jednak obrzeża układane są dopiero na przygotowanym i wyrównanym podłożu, a nie podczas profilowania podsypki. Obrzeża mają ograniczać nawierzchnię, a nie wyznaczać jej poziom. Takie myślenie to typowy przykład zamiany kolejności prac, co skutkuje problemami ze stabilizacją brzegów czy nieprawidłowym ułożeniem kostki. Moim zdaniem najważniejsze jest trzymanie się zasad sprawdzonych przez lata i potwierdzonych przez branżowe normy – prowadnice to podstawa, reszta to dodatki lub wręcz nieporozumienia, które mogą prowadzić do kosztownych poprawek. Wszelka nadmierna komplikacja procesu najczęściej kończy się gorzej niż proste, sprawdzone rozwiązania.