Prawidłowa odpowiedź opiera się na fundamentalnych zasadach bezpieczeństwa pracy przy instalacjach hydraulicznych. Zawsze przed rozpoczęciem naprawy czy jakiejkolwiek ingerencji w układ hydrauliczny trzeba zatrzymać silnik i zredukować do minimum ciśnienie w liniach roboczych. To jest taka podstawa, której trzyma się każdy fachowiec, bo chodzi nie tylko o własne bezpieczeństwo, ale też o ochronę maszyny przed ewentualnymi uszkodzeniami. Jeśli ciśnienie zostanie w układzie, to podczas odkręcania przewodów może dojść do niekontrolowanego wycieku oleju hydraulicznego, co bywa bardzo groźne – nie tylko ze względu na możliwość zranienia, ale i ryzyko pożaru czy zanieczyszczenia środowiska. Branżowe dobre praktyki, chociażby według norm PN-EN 982 i wytycznych BHP, mówią wprost, by przed wszelkimi pracami serwisowymi najpierw wyłączyć napęd i rozładować ciśnienie – nie tylko dla własnej wygody, ale i dla bezpieczeństwa całego zakładu. Wielu specjalistów dodatkowo sprawdza, czy nie ma resztkowego ciśnienia, bo czasem zdarzają się sytuacje, że zawory się zacinają. Moim zdaniem to taka rutyna, którą warto sobie wyrobić – nawet jeśli naprawa wydaje się drobna, nie warto ryzykować. W praktyce często się widzi, że ktoś się spieszy i lekceważy te kroki, ale skutki bywają nieprzyjemne – lepiej poświęcić minutę więcej i mieć pewność, że wszystko jest pod kontrolą. Zawsze też warto pamiętać, żeby mieć rękawice i okulary ochronne – nawet jeśli ciśnienie wydaje się być już spuszczone, lepiej się zabezpieczyć. Takie podejście to standard w każdej szanującej się firmie technicznej.
Często spotykam się z przekonaniem, że wystarczy po prostu zredukować ciśnienie w liniach roboczych, nawet gdy silnik jeszcze pracuje, albo że podniesienie ciśnienia przed naprawą może pomóc w 'przepchnięciu' ewentualnych zanieczyszczeń. To są niestety bardzo mylne założenia. Praca przy instalacji hydraulicznej przy włączonym silniku, niezależnie czy ciśnienie jest wysokie czy niskie, to poważne zagrożenie dla zdrowia i życia. W ruchomym układzie mogą pojawić się niekontrolowane ruchy elementów, a nawet niewielkie ciśnienie resztkowe może spowodować wytrysk oleju pod dużym ciśnieniem – to jest niebezpieczne i dla operatora, i dla osób w pobliżu. Dodatkowo pozostawienie silnika włączonego podczas naprawy to nie tylko złamanie procedur BHP, ale też groźba uszkodzenia kosztownych komponentów hydraulicznych, bo układ może się spontanicznie uruchomić. Z kolei idea podnoszenia ciśnienia w liniach przed naprawą jest kompletnie sprzeczna z logiką serwisową – to nie przyspiesza żadnych procesów, a wręcz podnosi ryzyko awarii i urazów. Bardzo często osoby wybierające takie rozwiązania mylą pojęcia diagnostyki z naprawą – do ustawień i pomiarów ciśnienia powinien być osobny tryb pracy, a nie rutynowa naprawa. Według wszystkich poważnych norm branżowych i procedur, każde działanie serwisowe należy zaczynać od całkowitego wyłączenia napędu i rozładowania ciśnienia z układu. W praktyce ignorowanie tych zasad prowadzi do wypadków – niestety, historie o pryskającym oleju hydraulicznym czy zranieniach dłoni nie są rzadkością. Z mojego doświadczenia, najwięcej osób wpada w tę pułapkę, bo nie doceniają, jak dużo energii jest w stanie zgromadzić nawet mały siłownik hydrauliczny. Dlatego tak ważne jest, by zawsze sztywno trzymać się podstawowych zasad bezpieczeństwa – silnik wyłączony, ciśnienie zredukowane do minimum, dopiero wtedy można działać przy hydraulice. To naprawdę się opłaca, bo życie i zdrowie mamy jedno.