Odpowiedź każdych 100 godzinach pracy walca jest jak najbardziej na miejscu, bo właśnie w ten sposób określa się standardowy interwał smarowania w większości instrukcji obsługi maszyn budowlanych. Smarowanie punktów to taka podstawa w utrzymaniu walca drogowego w dobrej kondycji – chodzi głównie o łożyska, przeguby i inne ruchome części, które bez odpowiedniego smarowania bardzo szybko się zużywają. Moim zdaniem najważniejsze tutaj to nie tylko sama regularność, ale i świadomość, że interwał liczony jest w godzinach pracy, a nie w kilometrach czy na zasadzie jednorazowego przeglądu po uruchomieniu maszyny. W praktyce wygląda to tak, że operatorzy często wpisują sobie godzinę ostatniego smarowania do dziennika, bo łatwiej wtedy przypilnować kolejny termin. Producenci maszyn (np. Caterpillar, Bomag czy Hamm) zawsze podkreślają tę cykliczność w instrukcjach – zresztą zaniedbanie tego kończy się zwykle poważną awarią i kosztownymi naprawami. Z mojego doświadczenia wynika, że kiedy ktoś zaczyna kombinować z wydłużeniem tej przerwy, to łożyska zaczynają się grzać albo wręcz zacierać, a to już prosta droga do przestoju. Wbrew pozorom nawet w nowych maszynach nic nie zastąpi smarowania co 100 godzin – to taki złoty standard i warto się go trzymać. Często nawet naklejki na maszynie mają ten symbol, żeby przypominać o tej czynności każdemu użytkownikowi, nie tylko temu, co czytał instrukcję.
Wielu osobom przychodzi do głowy, żeby punkty smarowania sprawdzać albo po przebyciu określonej liczby kilometrów, albo tylko po pierwszych godzinach pracy. To jest takie dość intuicyjne podejście, wynikające pewnie z doświadczeń z samochodami albo pierwszego uruchomienia maszyny po zakupie. W maszynach budowlanych, takich jak walec drogowy, kluczowe znaczenie mają jednak godziny pracy, bo te urządzenia w większości nie przemieszczają się na duże odległości i czas pracy obciąża elementy ruchome niezależnie od przebytego dystansu. Stąd sprawdzanie stanu smarowania po przejechaniu 100 km właściwie nie ma większego sensu – walec może wykonać taką pracę na placu budowy przez cały tydzień i nie przejechać nawet kilku kilometrów, a łożyska, przeguby czy wały i tak będą pracować pod obciążeniem. To samo dotyczy przeglądów tylko po pierwszych 100 godzinach; taki przegląd jest oczywiście bardzo ważny, bo po dotarciu mogą pojawić się drobne nieszczelności czy potrzeba uzupełnienia smaru, ale potem nie można o tym zapominać – cykliczność jest kluczowa. Praktyka pokazuje, że osoby myślące o przeglądach tylko na początku popełniają typowy błąd: uznają, że skoro nowa maszyna została sprawdzona, to może długo działać bez dodatkowej obsługi. A to niestety niemal zawsze kończy się przyspieszonym zużyciem elementów. Producenci jasno podają w instrukcjach, że godziny pracy stanowią najbardziej miarodajną jednostkę kontroli, bo odzwierciedlają rzeczywiste zużycie. Użytkownicy powinni więc przyjąć nawyk sprawdzania i smarowania punktów walca co każde 100 godzin pracy – nie rzadziej, niezależnie od innych czynników. Takie podejście zdecydowanie wydłuża żywotność maszyny i ogranicza ryzyko poważnych usterek.