Wymiana lub uzupełnianie oleju silnikowego zawsze powinno się odbywać przy wyłączonym i zimnym silniku. To wynika nie tylko z bezpieczeństwa – bo wiadomo, nikt nie chce się poparzyć gorącymi elementami – ale też z tego, że wtedy olej ma czas spłynąć do miski olejowej i jego poziom będzie prawidłowo wskazany na bagnecie. Branżowe standardy (np. instrukcje serwisowe producentów maszyn i pojazdów) podkreślają, że mierzenie poziomu oleju na ciepłym, a tym bardziej na pracującym silniku, może dać fałszywy wynik przez rozbryzg oleju lub jego niewłaściwe rozmieszczenie w układzie. Z mojego doświadczenia wynika, że wiele osób popełnia błąd dolewając olej od razu po zgaszeniu silnika, gdy jest on jeszcze rozgrzany – wtedy część oleju nadal krąży po silniku i nie zdąży wrócić do miski, więc można przypadkiem dolać za dużo. Praktyka mówi, że najlepiej poczekać, aż silnik wystygnie, wtedy wszystko spokojnie opadnie i można dokładnie ocenić poziom na bagnecie. Poza tym, zimny silnik to po prostu większe bezpieczeństwo przy pracy, bo nie musisz się martwić o oparzenia. To są takie podstawy warsztatowe, które nawet w podręcznikach do nauki zawodu mechanika są bardzo podkreślane. Jeżeli robi się to zgodnie ze sztuką, to silnik po prostu dostaje to, czego naprawdę potrzebuje, i nie ma później problemów z przepełnieniem albo niedoborem oleju.
Częstym błędem, zwłaszcza wśród początkujących mechaników lub osób samodzielnie serwisujących sprzęt, jest przekonanie, że uzupełnianie oleju może się odbywać na gorącym lub nawet pracującym silniku. To jednak prowadzi do szeregu problemów zarówno technicznych, jak i związanych z bezpieczeństwem. Włączony silnik – niezależnie czy rozgrzany, czy jeszcze zimny – sprawia, że olej krąży pod ciśnieniem w układzie smarowania, przez co jego poziom na bagnecie nie odzwierciedla rzeczywistej ilości oleju w misce olejowej. Może się wydawać, że jest go mniej, dlatego łatwo wtedy o przelanie, co szkodzi uszczelkom, katalizatorowi, a czasem nawet prowadzi do uszkodzenia silnika przez pienienie się oleju lub jego wypychanie przez odmy. Silnik wyłączony, ale jeszcze rozgrzany, to również nie jest dobry moment – spora część oleju pozostaje na ściankach i w kanałach smarujących, więc odczyt także będzie niedokładny. W dodatku pracując z ciepłym silnikiem, łatwo się poparzyć, co jest niepotrzebnym ryzykiem w warsztacie. W branży mechanicznej, zarówno w przepisach BHP, jak i zaleceniach producentów pojazdów czy maszyn, bardzo mocno podkreśla się, żeby kontrolować i uzupełniać olej dopiero po całkowitym wystudzeniu silnika. Myślenie, że rozgrzany olej szybciej spłynie i że lepiej wtedy mierzyć poziom, wynika często z pomylenia procedur wymiany oleju z kontrolą jego poziomu – przy wymianie faktycznie rozgrzany olej łatwiej spływa, ale już do pomiaru i uzupełniania poziomu najlepszy jest stan, gdy wszystko ostygnie i opadnie na dno. Unikanie tych błędów to nie tylko dbałość o trwałość maszyny, ale po prostu zdrowy rozsądek i przestrzeganie zasad, które wypracowano przez lata praktyki w tej branży.