Gratowanie odcinków rur miedzianych to taki etap, który niby wydaje się drobiazgiem, a jednak w praktyce ma ogromne znaczenie dla całej instalacji. Po przecięciu rury, na jej krawędziach często zostają ostre graty, czyli resztki metalu, które nie tylko wyglądają nieestetycznie, ale mogą realnie przeszkadzać w dalszych pracach. Przede wszystkim te ostre pozostałości mogą uszkodzić uszczelnienia podczas montażu, a w ekstremalnych przypadkach – nawet doprowadzić do nieszczelności instalacji. Zdarzało mi się widzieć takie przypadki na budowie i uwierz mi, lepiej poświęcić te kilka minut na porządne gratowanie niż potem szukać wycieków. Dodatkowo, jeśli zostawimy graty w rurze, mogą one oderwać się i popłynąć z wodą, zatykać zawory czy nawet powodować korozję. Zgodnie z normami (np. PN-EN 1057), po cięciu każdą rurę miedzianą należy oczyścić z gratów. Do tego używa się specjalnych narzędzi, szczotek lub gratowników ręcznych. To właśnie dlatego usuwanie ostrych pozostałości materiału jest tak ważne – chodzi zarówno o trwałość połączeń, jak i bezpieczeństwo instalacji. Moim zdaniem to taka niby prosta czynność, ale bez niej cała robota może pójść na marne.
Często można spotkać się z różnymi teoriami na temat gratowania rur miedzianych, ale warto uporządkować sobie, o co w tym tak naprawdę chodzi. Niektórzy uważają, że gratowanie służy przywróceniu kształtu i wymiaru rury – to jednak nie do końca trafione, bo do prostowania lub kształtowania stosuje się zupełnie inne narzędzia, jak prościarki czy giętarki. Sam proces gratowania nie wpływa znacząco na średnicę czy geometrię rury. Inny popularny mit dotyczy tego, że gratowanie umożliwia odgałęzienie instalacji – prawda jest taka, że odgałęzienia tworzy się przy pomocy trójników, kolanek lub specjalnych złączek, a nie przez usuwanie gratów. Gratowanie nie daje żadnych nowych możliwości rozgałęzienia rur, to zupełnie inna operacja technologiczna. Zdarza się też spotkać przekonanie, że gratowanie rozszerza średnicę rur – nic z tych rzeczy. Jeśli już coś wpływa na średnicę, to raczej proces kielichowania lub zastosowanie specjalnych narzędzi do rozciągania rury, ale nie gratowanie. Moim zdaniem takie nieporozumienia wynikają z mieszania nazw narzędzi i czynności używanych w praktyce hydraulicznej. W praktyce instalatorskiej najważniejsze jest, żeby po cięciu rury miedzianej usunąć wszelkie ostre pozostałości, bo to one mogą potem przeszkadzać podczas montażu złączek lub powodować uszkodzenia uszczelek. Fachowe podejście zawsze zakłada, żeby każde cięcie kończyć gratowaniem, głównie dla bezpieczeństwa i niezawodności instalacji. Takie są standardy branżowe i powody, dla których się to robi, a nie żadne mityczne przywracanie kształtu czy rozszerzanie rury.