Właściwie, wartość przegrzania czynnika chłodniczego w tym przypadku wynosi dokładnie 5,0 K. Wynika to z prostego, ale bardzo ważnego w praktyce równania: przegrzanie to różnica temperatury mierzonej na wyjściu z parownika (tam gdzie montowany jest czujnik) i temperatury parowania czynnika w parowniku. W zadaniu mamy jasno: temperatura parowania −3°C, a na czujniku +2°C. Odejmujemy: 2°C − (−3°C) = 5°C, czyli 5 K. W rzeczywistości, taka wiedza jest kluczowa przy uruchamianiu i serwisowaniu układów chłodniczych, bo przegrzanie wskazuje, czy parownik jest dobrze dociążony czynnikiem i czy nie grozi nam zalanie sprężarki cieczą. Standardy branżowe, na przykład normy EN 378, często podkreślają, że prawidłowe przegrzanie chroni sprężarkę przed uszkodzeniem i zapewnia efektywną pracę instalacji. Moim zdaniem, każdy, kto poważnie myśli o pracy w chłodnictwie, powinien mieć to wyliczanie w małym palcu — w praktyce to codzienność. Zresztą, nawet przy regulacji zaworów rozprężnych patrzy się właśnie na wartość przegrzania. Zbyt niskie? Ryzyko zalania. Zbyt wysokie? Parownik nie działa w pełni wydajnie. 5,0 K w tym przykładzie to typowy, poprawny wynik.
Prawidłowe obliczenie przegrzania czynnika chłodniczego wymaga dokładnego zrozumienia fizyki procesu i umiejętności operowania danymi temperaturami. Częstym błędem jest nieuwzględnienie, że przegrzanie to zawsze dodatnia różnica temperatur: temperatura na wyjściu z parownika minus temperatura parowania. Niektórzy odruchowo próbują odejmować temperaturę parowania od tej z czujnika bez zachowania odpowiedniej kolejności, co prowadzi do ujemnych lub zbyt małych wartości. Przegrzanie nie może być wartością ujemną – byłby to fizyczny absurd, bo oznaczałoby, że czynnik na wyjściu jest zimniejszy niż podczas odparowania, co w praktyce nie występuje. Moim zdaniem, to dość powszechny błąd, zwłaszcza u osób, które dopiero zaczynają przygodę z chłodnictwem lub nie mają doświadczenia w pracy z manometrami i tabelami właściwości czynnika. Równie często spotykam się z niedoszacowaniem tej wartości – ktoś patrzy na różnicę i wydaje mu się, że wystarczy małe przegrzanie, np. 3 K, bo w teorii to „bezpieczniej” dla sprężarki. W rzeczywistości, właśnie zbyt niskie przegrzanie jest niebezpieczne, bo grozi dostaniem się cieczy do sprężarki, a zbyt wysokie – obniża wydajność chłodniczą układu. Praktyka i zalecenia producentów czy normy takie jak EN 378 jasno wskazują, że prawidłowe przegrzanie to najczęściej okolice 5–7 K, pozwalające na stabilną i bezpieczną pracę urządzenia. Warto pamiętać, że każde odchylenie od poprawnej metody obliczania – czy to poprzez niewłaściwe odczyty, czy błędne interpretowanie parametrów – może prowadzić do poważnych awarii. Dlatego tak ważne jest, żeby raz na zawsze zapamiętać: zawsze liczymy przegrzanie jako różnicę temperatury wyjściowej i temperatury parowania, wynik musi być dodatni i adekwatny do zalecanych wartości dla danego układu.