Waga elektroniczna to absolutny standard, jeśli chodzi o precyzyjne określenie ilości czynnika chłodniczego dodawanego do układu podczas jego napełniania. Cały sens polega na tym, że tylko przez ważenie butli przed i po napełnieniu, można z dokładnością do kilku gramów ustalić, ile czynnika faktycznie zostało wprowadzone do instalacji. To bardzo ważne, bo zarówno przeładowanie, jak i niedobór czynnika mogą prowadzić do poważnych problemów z wydajnością i bezpieczeństwem systemu – sam się o tym kiedyś przekonałem podczas praktyk, gdzie źle dobrana ilość czynnika rozwaliła cały cykl pracy klimatyzatora. Wiele serwisów stosuje dziś wagi cyfrowe z funkcją tarowania, co ułatwia sprawę, a niektóre wagi mają też wbudowane alarmy, gdy zbliżamy się do docelowej ilości. Zresztą praca zgodnie z wytycznymi producenta i normami F-gazowymi narzuca stosowanie właśnie tego typu urządzeń pomiarowych, bo tylko one gwarantują powtarzalność i zgodność z dokumentacją. Osobiście uważam, że bez dobrej wagi można zapomnieć o profesjonalnym serwisie chłodniczym, bo wszystko inne to już trochę zgadywanie. Warto pamiętać, że manometry pokazują tylko ciśnienie, które wcale nie zawsze idealnie przekłada się na ilość czynnika, zwłaszcza w nowoczesnych układach. Dlatego precyzyjne ważenie to podstawa dobrych praktyk branżowych.
Manometry różnicowe i membranowe to świetne narzędzia do pomiaru ciśnienia w instalacjach, ale nie mają one w zasadzie nic wspólnego z określaniem ilości czynnika chłodniczego podczas napełniania. Niektórzy mogą myśleć, że skoro ciśnienie w układzie rośnie podczas napełniania, to wystarczy monitorować wartości na manometrze. Niestety, to nie jest takie proste, bo ciśnienie zależy od wielu czynników: temperatury, rodzaju czynnika, nawet objętości samego układu i jego stanu (czy jest układ w próżni, czy może już lekko wilgotny). Przykładowo, dwa układy o tej samej pojemności mogą mieć różne ciśnienia przy tej samej ilości czynnika, jeśli temperatura otoczenia jest inna. Z kolei tachometr indukcyjny w ogóle nie służy do takich pomiarów – to urządzenie do sprawdzania obrotów silników. Typowy błąd wynika tu z myślenia na zasadzie: każde narzędzie z laboratorium czy warsztatu mierzy wszystko, ale specyfika chłodnictwa wymusza stosowanie specjalistycznych przyrządów. W praktyce ilość czynnika można precyzyjnie ustalić tylko przez ważenie, a wszelkie próby szacowania na podstawie ciśnienia są bardzo zawodne i mogą prowadzić do błędnych diagnoz, np. przeładowania lub niedoładowania systemu. Branżowe normy i standardy, takie jak wytyczne F-gazowe, jasno wskazują, że ilość czynnika wprowadzanego do układu musi być określona wagowo, nie na oko czy na podstawie wskazań manometru. Z mojego doświadczenia wynika, że wiele awarii wynika właśnie z takich pozornie drobnych błędów proceduralnych – niby mechanik sprawdzał ciśnienie i wydawało się, że jest OK, a potem szybko wracał na reklamację. Dlatego precyzyjne, wagowe podejście to nie tylko formalność, ale i ochrona przed przyszłymi problemami.