Ta odpowiedź dobrze oddaje prawidłową i bezpieczną procedurę czyszczenia oraz dezynfekcji jednostki wewnętrznej klimatyzatora. Usuwając filtr siatkowy i dokładnie go myjąc, eliminujemy największe skupiska kurzu i zanieczyszczeń, które w praktyce zbierają się najczęściej na tym elemencie. Następnie ważne jest zastosowanie preparatu chemicznego na parownik i wentylator – tylko specjalistyczne środki są w stanie skutecznie rozpuścić i usunąć osady biologiczne, np. pleśnie czy bakterie. Spłukiwanie od góry po tackę ociekową to nie jest przypadek – to pomaga, by środki czyszczące i zanieczyszczenia spływały naturalnie, nie pozostawiając ognisk zanieczyszczeń w trudno dostępnych miejscach. Ciepła woda ułatwia usunięcie resztek preparatu i zanieczyszczeń, nie powodując szoku termicznego materiałom. Dodatkowe spryskanie środkiem grzybobójczym zapewnia długotrwałą ochronę przed rozwojem mikroorganizmów, co z mojego doświadczenia bywa często pomijane, a później klienci narzekają na zapach i złe samopoczucie. Takie podejście zgodne jest ze standardami serwisowymi renomowanych producentów i rzeczywiście wydłuża trwałość sprzętu oraz poprawia jakość powietrza. W praktyce, jeśli czegoś się nie wyczyści dokładnie, to szybko to czuć i widać – zwłaszcza podczas upałów, kiedy klimatyzatory pracują na pełnych obrotach.
Wiele osób wybierając inne opcje, często kieruje się przekonaniem, że wystarczy wymienić filtr siatkowy lub użyć silnego środka, np. ozonu albo denaturatu, by skutecznie wyczyścić klimatyzator. Niestety, takie podejścia mają sporo mankamentów. Stosowanie ozonu do oczyszczania elementów mechanicznych nie daje oczekiwanych efektów – ozon działa głównie powierzchniowo i nie usuwa fizycznych zabrudzeń, a do tego może być szkodliwy dla niektórych materiałów i ludzi, jeśli nie jest stosowany z należytą ostrożnością. Wymiana rurek skroplin co serwis to bezsensowny i nieekonomiczny pomysł, bo wystarczy je porządnie przepłukać i odkazić. Przemywanie elementów denaturatem jest nie tylko niezgodne z wytycznymi producentów, ale też grozi uszkodzeniem tworzyw czy połączeń gumowych, no i ryzykiem pożarowym. Mycie całości w wannie czy odłączanie całej jednostki od instalacji to już zdecydowana przesada i zupełnie niepotrzebna ingerencja – po pierwsze, może to skutkować rozszczelnieniem układu chłodniczego i stratą czynnika, a po drugie, standardy serwisowe jasno mówią, że czyszczenie wykonuje się na zamontowanej jednostce, by nie tracić gwarancji i nie zwiększać ryzyka awarii. Spotykam się też z opinią, że wystarczy sprężone powietrze i jakiś aerozol – to jest myślenie raczej na skróty, bo tak nie usuniemy zanieczyszczeń przyklejonych do parownika czy wentylatora. Dobrym zwyczajem jest stosowanie dedykowanych preparatów chemicznych, które są dopasowane do materiałów i skutecznie usuwają biofilm oraz brud. Ogólnie rzecz biorąc, poprawne czyszczenie wymaga sekwencji: usunięcia filtra, dokładnego wyczyszczenia parownika i wentylatora środkiem chemicznym, spłukania wodą i dezynfekcji. Nie warto szukać drogi na skróty – w końcu chodzi o zdrowie, bezpieczeństwo i długą żywotność jednostki.