Odpowiedź jest prawidłowa, bo zgodnie z przepisami oraz branżowymi standardami demontaż klimatyzatora typu Split napełnionego czynnikiem chłodniczym musi być przeprowadzony w sposób bezpieczny i ekologiczny. Najważniejsza jest ochrona środowiska przed emisją gazów cieplarnianych – a tego nie zrobisz bez stacji do odzysku czynnika chłodniczego oraz odpowiedniej butli. Stacja pozwala odessać czynnik z całego układu i przekazać go do specjalnej butli, w której można go bezpiecznie przechować lub oddać do utylizacji, zgodnie z ustawą F-gazową. Bez tego sprzętu czynnik mógłby się po prostu wydostać do atmosfery, co jest nie tylko niezgodne z prawem, ale i po prostu niebezpieczne dla wszystkich. Zestaw narzędzi monterskich jest oczywiście niezbędny do samego demontażu jednostki – tego nie da się przeskoczyć. W praktyce, montując lub demontując klimatyzacje, zawsze używam stacji nawet wtedy, gdy wydaje się, że gazu jest mało – to nie jest coś, co można zbagatelizować. No i nie każdy wie, że różne czynniki chłodnicze wymagają różnych butli – nie można ich mieszać. To jest taki szczegół, na który wielu początkujących nie zwraca uwagi, a potem są kłopoty w serwisie lub przy odbiorze odpadów. Moim zdaniem każdy, kto chce być profesjonalistą w branży, powinien mieć ten proces w małym palcu i nie kombinować z półśrodkami.
Wiele osób myśli, że wystarczy mieć podstawowy zestaw narzędzi monterskich, przecinarkę do rurek albo nawet giętarkę i już można rozbierać klimatyzator typu Split, ale to jest poważny błąd techniczny. Kluczowym problemem jest obecność czynnika chłodniczego w instalacji. Każda próba rozcięcia rurki czy podgrzewania ich palnikiem, zanim czynnik zostanie odzyskany przy użyciu specjalistycznej stacji i dedykowanej butli, kończy się uwolnieniem gazów do atmosfery. To nie tylko łamanie prawa (ustawa F-gazowa jest tutaj bardzo precyzyjna), ale też zwyczajny brak odpowiedzialności wobec środowiska. Pompa próżniowa, manometry czy nawet palnik gazowy są przydatne w serwisie klimatyzacji, ale nie rozwiązują tematu bezpiecznego odzysku czynnika – one służą raczej do obsługi czy montażu, nie do ekologicznego demontażu. Typowym błędem jest myślenie, że samo spuszczenie lub szybkie rozcięcie pozwoli uniknąć problemów, ale w praktyce prowadzi to do emisji fluorowanych gazów cieplarnianych. Nawet jak ktoś widzi, że układ już „nie chłodzi”, to i tak zawsze mogą być resztki czynnika pod ciśnieniem – bezpieczniej i zgodnie ze sztuką jest podłączyć stację do odzysku, odessać wszystko do końca i dopiero później demontować urządzenie. W branży chłodniczej takie podejście traktuje się jako absolutny standard i moim zdaniem to jedyna droga, by nie narobić sobie i innym problemów. Z mojego doświadczenia, nieprzestrzeganie tych zasad szybko wychodzi na jaw – kontrole środowiskowe, reklamacje, czy nawet szkody zdrowotne u montera. Warto więc od początku robić to tak, jak trzeba, a nie szukać skrótów.