Prawidłowy sposób posługiwania się palnikiem podczas montażu zaworu rozprężnego w technologii lutowania został właśnie pokazany na rysunku IV. Co tu jest istotne? Przede wszystkim chodzi o równomierne i jednoczesne rozgrzewanie zarówno króćców, jak i korpusu zaworu. Dzięki temu można uniknąć lokalnego przegrzania jednego elementu, co często skutkuje uszkodzeniem uszczelnień, deformacją czy nawet zniszczeniem całego zaworu – a to już potrafi nieźle popsuć dzień. Branżowe standardy, np. wg normy PN-EN ISO 13585, nakazują kontrolę rozprowadzania ciepła przy lutowaniu elementów miedzianych i mosiężnych, szczególnie w instalacjach chłodniczych i klimatyzacyjnych. No i fajnie jest wiedzieć, że takie podejście zapobiega też wewnętrznemu utlenianiu rury, bo nie przegrzewasz miejscowo materiału. Praktyka pokazuje, że lutowanie kilku końcówek równocześnie, tak jak tu, daje największą szansę na szczelność i trwałość połączeń. Lutowanie to nie wyścigi – tu liczy się precyzja i cierpliwość, bo naprawa błędów bywa kosztowna i czasochłonna. Moim zdaniem, jeżeli ktoś zamierza pracować w branży HVACR, powinien od razu wyrabiać sobie takie dobre nawyki. Takie detale robią różnicę, zwłaszcza gdy wszystko musi być zgodne z dokumentacją techniczną i wymaganiami producenta zaworów. W skrócie: lepiej poświęcić chwilę na właściwe rozgrzanie całości niż potem szukać nieszczelności pod presją czasu.
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że każdy sposób ogrzewania zaworu rozprężnego palnikiem doprowadzi do skutecznego zlutowania rury, ale niestety w praktyce szczegóły mają ogromne znaczenie. Złe rozprowadzanie płomienia, zbyt intensywne ogrzewanie jednego punktu lub podgrzewanie tylko rury zamiast całego połączenia to najczęstsze błędy, które prowadzą do nieprawidłowego lutowania. Przegrzewając miejscowo tylko króciec albo tylko rurę, bardzo łatwo przegrzać materiał, co skutkuje popłynięciem lutu, utlenianiem się metalu wewnątrz rury oraz – co najgorsze – odkształceniem lub uszkodzeniem samego zaworu. Z mojego doświadczenia wynika, że sporo osób wierzy, iż wystarczy tylko dobrze rozgrzać końcówkę rury i po sprawie – niestety, wtedy lut nie rozprowadzi się równomiernie i połączenie będzie mieć mikroszczeliny albo nawet pęknie przy pierwszym uruchomieniu instalacji. Bardzo często pomijane jest też to, że zawór rozprężny ma wrażliwe elementy uszczelniające – punktowe podgrzewanie prowadzi do zniszczenia tych części, a to już gotowy przepis na reklamację. Takie podejścia łamią najbardziej podstawowe zalecenia z norm branżowych, np. PN-EN ISO 13585 czy wytycznych producentów urządzeń chłodniczych, które jasno określają, że ciepło należy wprowadzać stopniowo i z wyczuciem w całą objętość złącza. Typowym błędem myślowym jest przekonanie, że „im szybciej się zagrzeje, tym szybciej się skończy robota” – a prawda jest taka, że pośpiech to prosta droga do nieszczelności. W profesjonalnych instalacjach HVACR niesymetryczne nagrzewanie praktycznie zawsze kończy się koniecznością poprawek. Warto pamiętać, że dobry monter najpierw dba o precyzję i jakość, a efekty widoczne są w niezawodności całego układu.