Balony ograniczające czyszczony odcinek kanału to jedno z najlepszych i najczęściej stosowanych rozwiązań, jeśli chodzi o zabezpieczanie innych odcinków podczas czyszczenia. Pozwalają one w prosty sposób oddzielić fragment wentylacji, który podlega czyszczeniu, od reszty instalacji. Dzięki temu nie ma ryzyka, że zanieczyszczenia, pyły czy nawet drobne odpady dostaną się do innych, nieczyszczonych jeszcze kanałów – czego moim zdaniem szczególnie należy unikać w budynkach użyteczności publicznej czy w zakładach produkcyjnych, gdzie czystość powietrza to priorytet. Balony są szybkie w montażu i nie wymagają specjalistycznych narzędzi, co skraca czas pracy ekipy serwisowej. Ich zastosowanie jest rekomendowane nie tylko przez polskie normy branżowe, ale i przez wytyczne Europejskiego Stowarzyszenia Czystości Systemów Wentylacyjnych (np. VDI 6022). Z praktyki wiem, że rozwiązanie to jest bardzo wygodne, bo pozwala na skuteczną izolację i w razie potrzeby łatwe przesuwanie balonów między kolejnymi sekcjami. Warto pamiętać, że prawidłowe zabezpieczenie kanałów podczas czyszczenia to nie tylko kwestia efektywności, ale i bezpieczeństwa – chodzi o to, żeby nie rozprzestrzeniać ewentualnych zanieczyszczeń na resztę systemu. Często bagatelizuje się ten etap, a to bardzo ważny element każdej profesjonalnej obsługi wentylacji.
W branży wentylacyjnej bardzo łatwo wpaść w pułapkę pozornie logicznych, ale w praktyce nieefektywnych rozwiązań dotyczących zabezpieczania kanałów podczas czyszczenia. Demontaż połączeń kanałów to działanie czasochłonne, kosztowne i zwykle niepraktyczne – nie tylko wymaga większych nakładów pracy, ale także naraża instalację na uszkodzenia mechaniczne i nieszczelności podczas ponownego montażu. Z mojego doświadczenia wynika, że taki sposób zabezpieczania sprawdziłby się może przy bardzo prostych instalacjach, ale w nowoczesnych systemach, gdzie liczy się szczelność i ciągłość pracy, jest to po prostu nieracjonalne. Montaż filtrów klasy HP na łącznikach rurociągów wydaje się profesjonalny, ale w rzeczywistości takie filtry nie są przeznaczone do ochrony przed zanieczyszczeniami powstałymi w trakcie czyszczenia – ich zadaniem jest filtracja powietrza użytkowego, a nie osłona mechaniczna kanałów. Odpowiednio dobrane filtry mogą się zapchać bardzo szybko, co powoduje spadek wydajności całego systemu i dodatkowe koszty. Jeśli chodzi o wytwarzanie nadciśnienia w nieczyszczonych kanałach, to jest to rozwiązanie teoretycznie ciekawe, ale praktycznie niemal niemożliwe do kontrolowania. Wymagałoby precyzyjnego sterowania ciśnieniem na każdym odcinku instalacji, co w praktyce może prowadzić do licznych awarii, a nawet do przedmuchania zanieczyszczeń w niepożądanym kierunku. Spotkałem się z próbami stosowania tej metody, jednak zawsze kończyło się to nieefektywnym zabezpieczeniem i koniecznością ponownego czyszczenia. Moim zdaniem wiele osób myśli, że techniczne, skomplikowane rozwiązania będą lepsze, ale czasem najprostsze, sprawdzone sposoby – jak użycie balonów ograniczających – sprawdzają się zdecydowanie najlepiej. Ważne jest, by zawsze kierować się praktycznymi doświadczeniami i aktualnymi standardami projektowania oraz eksploatacji instalacji wentylacyjnych, a nie teorią bez pokrycia w codziennej praktyce.