Odpowiedź jest trafna, bo w układach chłodniczych stosowanie połączeń rozłącznych ma sens wyłącznie tam, gdzie jest to rzeczywiście uzasadnione technologicznie. Standardy branżowe, jak choćby PN-EN 378 czy wytyczne producentów, jasno to podkreślają. Chodzi o to, że każde dodatkowe połączenie rozłączne zwiększa ryzyko nieszczelności, a w konsekwencji – wycieków czynnika chłodniczego, co jest nie tylko niebezpieczne dla instalacji, ale i środowiska. Przykładem uzasadnionego miejsca jest montaż armatury serwisowej, wymiany filtrów czy króćców serwisowych. W tych punktach dostęp techniczny jest potrzebny podczas eksploatacji lub serwisowania – tam taki typ połączenia faktycznie się przydaje. Z mojego doświadczenia wynika, że im mniej rozłącznych złącz, tym mniej kłopotów podczas eksploatacji – mniej potencjalnych przecieków i mniej pracy przy szukaniu przyczyn awarii. Warto też pamiętać, że zgodnie z dobrymi praktykami projektowania, minimalizuje się ilość łączeń, a już szczególnie rozłącznych, bo każda nieszczelność to potencjalny problem. Moim zdaniem, czasem młodsi technicy mają pokusę, by montować rozłączki wszędzie „na wszelki wypadek”, ale to błąd. Najlepiej montować je tam, gdzie naprawdę trzeba i gdzie wynika to z logiki układu – nie więcej.
Powszechne przekonanie, że połączenia rozłączne powinny być stosowane dla wszystkich elementów lub w przypadkach, gdzie występują drgania czy ryzyko nieszczelności, wynika często z uproszczonego rozumienia zasad serwisowania i bezpieczeństwa w chłodnictwie. W rzeczywistości jednak każde dodatkowe połączenie rozłączne to potencjalne źródło nieszczelności, a co za tym idzie – zagrożenie dla szczelności układu i środowiska. Instalowanie ich w każdym możliwym miejscu wprowadza niepotrzebne ryzyko i jest sprzeczne z normami, takimi jak PN-EN 378 czy zaleceniami producentów urządzeń. To, że układ chłodniczy pracuje w warunkach drgań, nie oznacza automatycznie, że należy stosować połączenia rozłączne – tu znacznie lepiej sprawdzają się połączenia lutowane lub spawane, które są znacznie bardziej odporne na drgania i długofalowo zapewniają większą szczelność. Podobnie myślenie, że rozłączki są potrzebne wszędzie, gdzie istnieje ryzyko nieszczelności, prowadzi na manowce – taka logika tylko zwiększa ilość potencjalnych punktów wycieku. W praktyce, zgodnie z dobrymi praktykami projektowania i eksploatacji, połączenia rozłączne montuje się głównie tam, gdzie są rzeczywiście potrzebne z punktu widzenia serwisu czy konserwacji, np. przy filtrach, zaworach lub urządzeniach wymagających okresowego demontażu. Zbytnie zaufanie do rozłącznych połączeń i ich nadmiarowe montowanie to częsty błąd początkujących monterów – lepiej dążyć do minimalizacji liczby tych połączeń, niż iść w ilość. Najważniejsze jest uzasadnienie technologiczne – to ono decyduje, gdzie połączenie rozłączne powinno się znaleźć, a gdzie nie.