Czujnik termostatycznego zaworu rozprężnego powinien być umieszczony zawsze na wypływie z parownika, czyli tuż za wyjściem czynnika chłodniczego z parownika. To jest kluczowe, bo właśnie w tym miejscu najdokładniej odczytamy temperaturę par gazu po odparowaniu, co pozwala zaworowi precyzyjnie regulować ilość czynnika wpuszczanego do parownika. Moim zdaniem, to jedno z tych rozwiązań, które wynikają zarówno z fizyki procesu chłodzenia, jak i doświadczeń branżowych – po prostu praktyka pokazała, że pomiar przegrzania właśnie tutaj daje największą stabilność i bezpieczeństwo pracy układu. Dobrą praktyką jest montaż czujnika na rurze ssawnej jak najbliżej parownika, ale jeszcze przed punktem, gdzie rura zaczyna być izolowana termicznie. Jeśli czujnik zamontujesz gdzieś dalej, np. za sprężarką, pomiar będzie już przekłamany przez wzrost temperatury na skutek sprężania albo strat ciepła po drodze. Z mojego doświadczenia wynika, że wiele problemów z układami chłodniczymi bierze się z błędnego umieszczenia tego czujnika – objawia się to zarówno niższą wydajnością, jak i ryzykiem zalania sprężarki ciekłym czynnikiem. Warto pamiętać, że większość producentów zaworów rozprężnych wręcz wymaga takiego montażu, co można znaleźć w ich instrukcjach instalacyjnych. To podstawa bezawaryjnej pracy i dobrej regulacji systemu.
Wiele osób błędnie zakłada, że miejsce montażu czujnika termostatycznego zaworu rozprężnego nie ma dużego znaczenia i wystarczy, by był on w pobliżu któregoś z głównych elementów układu chłodniczego. To poważny błąd, który może skutkować nieprawidłową pracą całego systemu. Umieszczanie czujnika na wypływie ze sprężarki jest bezzasadne, bo temperatura czynnika w tym miejscu jest już znacząco podniesiona przez proces sprężania, a nie odzwierciedla rzeczywistego przegrzania par z parownika. Równie nietrafionym pomysłem jest montaż na dopływie do skraplacza – tutaj czynnik jest w zupełnie innym stanie skupienia (wysokotemperaturowa para), a pomiar tego parametru w żaden sposób nie pozwala regulować ilości cieczy wpływającej do parownika. Jeszcze jednym często spotykanym błędnym myśleniem jest umieszczanie czujnika na dopływie do dochładzacza – to miejsce nie daje żadnej informacji o przegrzaniu czynnika opuszczającego parownik, a więc nie pozwala na sensowną regulację zaworu. Z mojego doświadczenia wynika, że te pomyłki biorą się często z nieznajomości zasady działania zaworów termostatycznych: one muszą „widzieć” przegrzanie par za parownikiem, by mogły prawidłowo dozować ciecz i chronić sprężarkę przed ewentualnym zalaniem cieczą. Praktyka oraz instrukcje producentów jasno wskazują, że tylko pomiar bezpośrednio za parownikiem jest właściwy. Warto zawsze pamiętać, że każda inna lokalizacja tego czujnika to spore ryzyko awarii lub znacznego pogorszenia wydajności układu chłodniczego.