Wzrost poboru energii elektrycznej przez silnik wentylatora przy jednoczesnym spadku ciśnienia statycznego nadmuchiwanego powietrza to klasyczna oznaka zabrudzenia filtrów powietrza. Filtry pełnią kluczową rolę w ochronie centrali i jakości powietrza. Z czasem, kiedy są coraz bardziej zatkane kurzem, pyłem czy innymi zanieczyszczeniami, opór przepływu powietrza przez filtr gwałtownie rośnie. Silnik wentylatora, chcąc utrzymać zadany przepływ powietrza, musi wykonać większą pracę, co skutkuje pobieraniem większej ilości prądu. Jednocześnie, mimo zwiększonego wysiłku silnika, spada ciśnienie statyczne nadmuchu, bo powietrze napotyka po drodze znacznie większy opór. To sytuacja opisana chociażby w wytycznych Polskiego Komitetu Normalizacyjnego, gdzie podkreśla się, jak ważne jest regularne monitorowanie stanu filtrów i wymiana ich zgodnie z harmonogramem serwisowym. Z mojego doświadczenia, jeżeli w centrali wentylacyjnej nie zwraca się uwagi na filtry, bardzo łatwo przeoczyć ten moment, aż do pojawienia się alarmujących odczytów zużycia energii oraz nieefektywnego działania systemu. Doświadczony technik zawsze najpierw sprawdzi stan filtrów, zanim zacznie szukać bardziej złożonych usterek. To nie tylko kwestia sprawności, ale też bezpieczeństwa układu i wygody użytkowników.
Analizując powody wzrostu poboru energii przy spadku ciśnienia statycznego, łatwo popełnić błąd w ocenie sytuacji, bo objawy mogą wydawać się niejednoznaczne. Często za taki stan rzeczy podejrzewa się na przykład wzrost temperatury zasysanego powietrza. Jednak w praktyce, gdy temperatura powietrza rośnie, jego gęstość spada, przez co wentylator ma do przetłoczenia lżejsze medium. W efekcie wymaga to mniej energii, nie więcej, a ciśnienie statyczne raczej nie ulega drastycznym zmianom tylko z powodu temperatury. Kolejnym mylnym tropem jest spadek napięcia zasilania. Owszem, niższe napięcie prowadzi do niższego momentu obrotowego silnika i mocy, jednak nie powoduje automatycznie wzrostu poboru energii – wręcz przeciwnie, silnik może wtedy pracować niestabilnie lub nawet się przegrzewać, ale nie jest to objaw połączony ze spadkiem ciśnienia statycznego, tylko raczej z zaburzeniami pracy urządzenia. Zamykanie części kanałów rozprowadzających powietrze również może powodować zmianę parametrów pracy, ale zazwyczaj skutkuje wzrostem ciśnienia statycznego, bo powietrze „nie ma gdzie uciec”, a nie jego spadkiem. Taki scenariusz bardziej pasuje do sytuacji, gdy występuje nadmierne przeciążenie układu, a nie opisany przypadek wzrostu mocy silnika w parze ze spadkiem ciśnienia. Z mojego punktu widzenia, najczęstszym błędem techników jest nieuwzględnienie elementarnej zasady: rosnący opór (np. przez zabrudzone filtry) to większe zużycie energii i spadek wydajności. Dlatego zamiast szukać winy w zasilaniu czy temperaturze, warto zacząć od najprostszych, praktycznych aspektów eksploatacji systemu, zgodnie z dobrymi praktykami branżowymi oraz wytycznymi serwisowymi.