Prawidłowo, arkusze papy powinno się układać krzyżowo wtedy, gdy nachylenie połaci dachowej wynosi od 15% do 30%, a więc 16% jak najbardziej się mieści w tym zakresie. To bardzo istotna sprawa w praktyce dekarskiej, bo sposób układania warstw papy ma duży wpływ na szczelność i trwałość pokrycia. Przy takim nachyleniu, układanie papy krzyżowo – czyli tak, że druga warstwa przebiega pod kątem do pierwszej – sprawia, że pokrycie lepiej znosi siły ścinające i przesuwanie się warstw, zwłaszcza pod wpływem zmian temperatury czy silniejszych podmuchów wiatru. Poza tym, taki układ minimalizuje ryzyko powstawania przecieków w miejscach łączeń. Z mojego doświadczenia wynika, że wielu młodych dekarzy trochę to lekceważy, a potem się okazuje, że drobne niedopatrzenie prowadzi do poważnych problemów eksploatacyjnych. W budowlance to jedna z tych rzeczy, które na pierwszy rzut oka wydają się drobiazgiem, a w praktyce są kluczowe. Według dobrych praktyk, przy pochyleniu do 15% warstwy papy kładzie się równolegle do okapu, bo woda spływa wolniej i nie ma ryzyka podciekania. Ale już powyżej 15% trzeba właśnie przejść na układ krzyżowy, bo wtedy woda płynie szybciej i łatwiej może dostać się pod pokrycie. Standardy branżowe, między innymi zalecenia ITB czy publikacje takich firm jak Icopal, wyraźnie to precyzują. Także dobry wybór i oby w praktyce nikt nie zapomniał o tej zasadzie, bo poprawki na dachu zawsze są najgorsze!
W temacie układania papy dachowej nietrudno się pomylić, zwłaszcza gdy chodzi o zależność pomiędzy kątem nachylenia połaci a kierunkiem układania warstw. Często spotykam się z przekonaniem, że przy niskim nachyleniu, typu 10%, 12% czy nawet 14%, trzeba już stosować układ krzyżowy, żeby woda nie przeciekała. Jednak w praktyce i zgodnie z wytycznymi branżowymi jest odwrotnie – przy nachyleniu do 15% warstwy papy układa się równolegle do okapu. Dopiero kiedy połać dachowa ma nachylenie większe niż 15% (czyli od 15 do 30%), przechodzi się na układ krzyżowy. To jest taki moment, kiedy woda zaczyna spływać szybciej i większy nacisk kładzie się na szczelność miejsc łączenia warstw. Jeśli zbyt wcześnie zaczniemy układać papę krzyżowo, to jest to nadmiarowa robota i niepotrzebnie komplikujemy sobie pracę, a przy niższych nachyleniach i tak nie osiągniemy lepszych efektów, bo woda płynie wolno i liczy się raczej staranne zgrzewanie warstw. Z drugiej strony, stosowanie układania prostopadle do okapu (czyli jeszcze inny wariant) jest zarezerwowane dla dachów o naprawdę dużym pochyleniu – tak gdzie spływ wody jest bardzo szybki i trzeba zadbać o maksymalną szczelność wzdłuż spadku. Moim zdaniem, te pomyłki wynikają najczęściej z uproszczenia tematu i z braku praktycznego doświadczenia – łatwo zapamiętać, że "im większe nachylenie, tym coś trzeba zmieniać", ale nie każdy zwraca uwagę na konkretne wartości procentowe. Dlatego zawsze warto zaglądać do aktualnych instrukcji producenta i mieć pod ręką tabelkę z zakresami nachyleń. To naprawdę ułatwia życie na budowie i pomaga uniknąć poprawek, które są potem kosztowne i czasochłonne.