Poprawnie wskazałeś, że podkładem pod blachę trapezową T18 są najpierw kontrłaty, a potem łaty. To jest standardowa praktyka dekarska, która wynika z wymagań technicznych i zaleceń producentów pokryć dachowych. Najpierw do krokwi mocuje się kontrłaty, które układa się wzdłuż krokwi. One tworzą odpowiednią szczelinę wentylacyjną pod pokryciem, co jest kluczowe dla trwałości dachu i zapobiega kondensacji wilgoci. Dopiero do kontrłat przybija się łaty – już poprzecznie do krokwi, w rozstawie zgodnym z profilem blachy trapezowej. Takie rozwiązanie poprawia wentylację pokrycia, chroni drewnianą konstrukcję przed zawilgoceniem i ułatwia mocowanie blachy. Moim zdaniem, w praktyce łatwo zauważyć, że jeśli pominie się kontrłaty, dach potrafi szybciej niszczeć, a pojawiają się problemy z pleśnią lub przeciekami. Dobrze położona kontrłata z łatą sprawiają, że blacha leży równo i ma lepsze oparcie, a montaż jest nie tylko łatwiejszy, ale i zgodny z technologią. Producenci blach wręcz zastrzegają sobie w instrukcjach, że układ kontrłata-łata jest obowiązkowy, zwłaszcza na dachach wentylowanych. Warto pamiętać, że taka technologia pozwala także na łatwiejszą wymianę elementów w przyszłości i jest po prostu bardziej uniwersalna – można ją zastosować pod każde lekkie pokrycie, nie tylko blachy trapezowe. Z mojego doświadczenia wynika, że dobrze dobrany i zamontowany ruszt kontrłata-łata to podstawa solidnego dachu!
W temacie podkładów pod blachę trapezową T18 spotyka się czasem różne błędne wyobrażenia dotyczące warstw podkładowych. Jednym z częstszych nieporozumień jest przekonanie, że stosuje się same deski i łaty lub zamienia się ich kolejność. Deskowanie pełne to rozwiązanie typowe raczej pod cięższe pokrycia (np. papy, gonty bitumiczne czy dachówki ceramiczne w specyficznych sytuacjach), a nie pod blachę trapezową, która wymaga lekkiej, przewiewnej konstrukcji. Moim zdaniem, wielu początkujących dekarzy kojarzy deskowanie jako uniwersalny podkład, ale przy blachach to już przestarzałe podejście – szkoda drewna i pieniędzy, a dodatkowo ogranicza się wentylację połaci, co prowadzi do zawilgocenia. Układ „łaty i deski” czy „deski i łaty” nie daje też wymaganej szczeliny wentylacyjnej, którą uzyskuje się właśnie dzięki kontrłatom. Łaty mocowane bezpośrednio do krokwi to kolejny błąd – blacha leży wtedy zbyt blisko ocieplenia i membrany, nie ma jak odprowadzić wilgoci, dach szybciej się degraduje. Brak kontrłat może prowadzić do tego, że para wodna gromadzi się pod pokryciem, co skutkuje powstawaniem grzybów czy zgnilizny w drewnie. Spotkałem się z tym w kilku starych budynkach i wyglądało to naprawdę kiepsko. Kolejny problem – jeśli ktoś pomyli kolejność i zamontuje łaty przed kontrłatami, konstrukcja staje się niestabilna i trudna do poprawnego wypoziomowania. Dobrym zwyczajem jest zawsze trzymać się zaleceń producenta systemów dachowych i norm branżowych (np. PN-EN 1995-1-1 dotycząca konstrukcji drewnianych), które wyraźnie wskazują: najpierw kontrłaty, potem łaty. Takie podejście gwarantuje właściwą wentylację i trwałość dachu. Moim zdaniem, warto o tym pamiętać na każdym etapie budowy lub remontu, bo błędy w tej kwestii wychodzą szybko i kosztują sporo nerwów i pieniędzy.