Rurę spustową mocuje się do ściany budynku przy użyciu specjalnych uchwytów, których rozmieszczenie odgrywa kluczową rolę w trwałości i bezpieczeństwie instalacji. Zgodnie z obowiązującymi wytycznymi branżowymi oraz normą PN-B-10725, maksymalny odstęp między uchwytami powinien wynosić 2 metry. To wynika z praktyki – zbyt duża odległość powoduje, że rura może się wyginać pod ciężarem własnym, wody lub śniegu, a nawet wydawać nieprzyjemne dźwięki przy silnym wietrze. Przykładowo, jeśli na elewacji dwukondygnacyjnego budynku mamy rurę spustową o długości 4,5 metra, to montujemy co najmniej trzy uchwyty, dbając o ustabilizowanie rury na całej długości. Z mojego doświadczenia wynika, że lekceważenie tej zasady kończy się szybkim luzowaniem mocowań i przeciekami w punktach styku. Branżowe dobre praktyki sugerują też, żeby w okolicach kolanek albo miejsc narażonych na większe obciążenia dać dodatkowy uchwyt – to naprawdę potem procentuje podczas eksploatacji. Warto dodać, że różni producenci systemów rynnowych również podają 2 m jako granicę, a nawet rekomendują nieco mniejsze odstępy w rejonach narażonych na duże opady lub silne wiatry.
W praktyce budowlanej kluczowe jest prawidłowe mocowanie rur spustowych, by zapewnić ich trwałość i bezpieczeństwo użytkowania elewacji. Wybór zbyt małego odstępu, na przykład 1 metra, choć wydaje się bardzo bezpieczny, w rzeczywistości jest po prostu nieekonomiczny – prowadzi do niepotrzebnego zwiększenia liczby uchwytów, co nie daje istotnych korzyści mechanicznych przy standardowych warunkach obciążenia. Często jest to wynik przeświadczenia, że „im gęściej tym lepiej”, lecz w przypadku rur o typowych średnicach i materiałach nie ma takiej potrzeby – norma PN-B-10725 oraz zalecenia producentów wskazują na 2 metry jako sensowny kompromis między stabilnością a kosztami montażu. Z drugiej strony, odstępy powyżej 2 metrów, takie jak 3 czy 4 metry, są zdecydowanie za duże. Moim zdaniem wielu praktyków popełnia ten błąd, kierując się wygodą montażu lub oszczędnościami materiałowymi, zapominając o tym, że wydłużone odcinki rury łatwo się odkształcają pod wpływem ciężaru wody, lodu czy nawet uderzenia piłką. Skutkuje to późniejszym rozszczelnieniem systemu, hałasem podczas deszczu lub nawet całkowitym oderwaniem rury przy silnym wietrze. Takie podejście prowadzi do zwiększenia kosztów serwisowania i napraw. Najlepszą praktyką – potwierdzoną zarówno przez normy jak i przez codzienną pracę monterów systemów rynnowych – jest stosowanie odstępów co 2 metry, a w newralgicznych miejscach nawet gęściej. Warto więc zawsze weryfikować swoje przyzwyczajenia z aktualnymi standardami oraz rzeczywistymi wymaganiami technicznymi, bo tu nie ma miejsca na zgadywanie – konsekwencje źle zamocowanej rury są dość dotkliwe dla budynku.