Metoda przęsłowa to zdecydowanie najczęściej kojarzona z zastosowaniem dźwigu układkowego przy budowie torów. Chodzi tu o to, że tor układa się odcinkami – tzw. przęsłami, czyli gotowymi fragmentami toru (często długości 25 m), które są podnoszone i układane na przygotowanym wcześniej podtorzu właśnie za pomocą dźwigu układkowego. Z mojego doświadczenia wynika, że ta technologia pozwala na bardzo szybkie postępy robót, szczególnie na dużych inwestycjach modernizacyjnych czy budowie nowych linii. W branżowych standardach, np. PKP PLK, wyraźnie wskazuje się, że przęsłowa metoda z użyciem dźwigu układkowego zapewnia nie tylko wydajność, ale i wysoką powtarzalność jakości montażu szyn i podkładów. Zaletą tej metody jest też mniejsze ryzyko uszkodzenia materiałów, bo całość jest transportowana i układana jednocześnie, a załoga nie musi ręcznie rozkładać elementów toru. W praktyce widać, że na dużych budowach, gdzie liczy się czas oraz precyzja układania, przęsłowa metoda bije na głowę inne – szczególnie tam, gdzie logistyka pozwala na dostarczenie gotowych przęseł. To świetny przykład, jak mechanizacja wpływa na efektywność i bezpieczeństwo prac torowych.
W tej dziedzinie budownictwa kolejowego bardzo łatwo się pomylić, bo większość nazw metod układania toru brzmi dość podobnie i każda ma swoje zastosowanie, ale nie każda z nich pasuje do pracy z dźwigiem układkowym. Metoda potokowa polega na tym, że prace wykonuje się kolejno – jedna po drugiej – co przypomina trochę linię produkcyjną. Chociaż jest bardzo wydajna przy ręcznym lub półmechanicznym układaniu torów, to jednak nie wykorzystuje się tu dźwigu układkowego do przenoszenia całych przęseł; raczej sprzęt pomocniczy do rozładunku czy przesuwania elementów. Metoda krocząca z kolei polega na przesuwaniu maszyny (albo nawet ludzi) wzdłuż toru i układaniu poszczególnych elementów na bieżąco, segment po segmencie – bardziej przypomina klasyczne układanie „krok po kroku”, ale wciąż nie polega na przenoszeniu wielkich, gotowych przęseł dźwigiem. Często spotkałem się z mylnym przekonaniem, że „krocząca” to po prostu każda zmechanizowana metoda, a to nieprawda. Bezprzęsłowa metoda, jak sama nazwa wskazuje, zakłada układanie szyn bez łączenia ich w przęsła – czyli szyny są układane na miejscu, na podkładach, a nie w postaci gotowych fragmentów. Tu dźwig układkowy nie ma racji bytu, bo nie ma czego „podnieść” i „przełożyć” – wszystko dzieje się na miejscu, często nawet bez ciężkiego sprzętu do podnoszenia całych fragmentów toru. W praktyce te błędne wyobrażenia wynikają z utożsamiania mechanizacji z użyciem dźwigu – a przecież każda z tych metod mechanizuje proces w inny sposób. Najważniejsze, żeby pamiętać, że to właśnie przęsłowa metoda jest ściśle powiązana z użyciem dźwigu układkowego i to ona pojawia się w dokumentacjach technicznych, normach i instrukcjach dotyczących szybkiego montażu torów na placu budowy.