Odpowiedź jest trafiona, bo żwir naprawdę wyróżnia się pod względem przepuszczalności. To podłoże o bardzo dużych porach i stosunkowo niewielkiej zawartości drobnych cząstek, dzięki czemu woda dosłownie przepływa przez niego jak przez sito. Zresztą w praktyce budowlanej, jak się robi np. drenaże wokół fundamentów albo warstwy filtracyjne pod sieci wodociągowe, najczęściej stosuje się właśnie żwir. Norma PN-EN ISO 14688-1:2018-05 dokładnie opisuje klasyfikację gruntów pod kątem frakcji – żwir to ziarna o średnicy powyżej 2 mm. Im większe ziarno i mniej drobnych wypełniaczy między nimi, tym szybciej woda się przez nie przeciska. Wersja praktyczna: jak wykopiesz rów w żwirze, woda po deszczu szybko z niego odpłynie, a w iłach będzie stała tygodniami. Moim zdaniem to właśnie dlatego żwir jest wykorzystywany do naturalnych oczyszczalni ścieków i wszelkich systemów filtracyjnych. Jeśli ktoś myśli o budowie np. studni chłonnych czy rozsączalników do odwodnienia terenu, to zawsze najpierw sprawdza, czy jest pod spodem warstwa żwirowa. Z mojego doświadczenia – jak się natrafi na naturalny żwir przy wykopie, to połowa problemów z drenażem z głowy. Warto pamiętać, że żwir nie tylko chroni przed zaleganiem wód, ale też zmniejsza ryzyko podmywania konstrukcji, dlatego jest tak chętnie stosowany w nowoczesnym budownictwie.
W przypadku oceny zdolności gruntów do filtracji wody, łatwo o mylne założenia bazujące na dotykowych wrażeniach albo wyglądzie ziemi. Ił to typowy przykład gruntu spoistego, który praktycznie nie przepuszcza wody – jego cząstki są bardzo drobne, przez co pory są mikroskopijne i w zasadzie zamknięte. W wyniku tego nawet po intensywnych opadach woda stoi na powierzchni i nie wsiąka, co często prowadzi do powstawania zalanych terenów. Piasek gruby rzeczywiście jest lepszy od iłu czy piasku gliniastego, ale i tak zawsze przegrywa z żwirem pod względem przepuszczalności – jego ziarna są mniejsze, więc pory są ciaśniejsze. Piasek gliniasty natomiast to taki kompromis: trochę zwięzły, trochę przepuszczalny, ale zawartość gliny znacznie ogranicza możliwość przesączania się wody, bo drobne frakcje glinu blokują przepływ pomiędzy ziarenkami piasku. Często popełnia się tu błąd myślowy, bo wydaje się, że skoro piasek „sypie się między palcami”, to będzie przepuszczał wodę tak samo dobrze jak żwir – a jednak różnica w rozmiarze frakcji i obecności drobin gliny robi swoje. W praktyce inżynierskiej stosowanie iłów czy piasków gliniastych do filtracji czy drenażu jest wręcz niewskazane, bo prowadzi do zapychania systemów i niewydolności odwodnienia. Standardowa klasyfikacja gruntów (np. według PN-EN ISO 14688-1) jasno wskazuje, że tylko grunty o dużych, niezwiązanych porach – jak żwir – zapewniają szybki przepływ wody. Z mojego doświadczenia wynika, że lekceważenie tych właściwości prowadzi często do kosztownych przeróbek i problemów z wilgocią. Dobra praktyka mówi: zawsze analizuj rodzaj podłoża przed projektowaniem systemów wodnych, bo to klucz do sukcesu każdej inwestycji związanej z filtracją lub odwodnieniem.