To jest sedno sprawy – podstawowym celem podsypki tłuczniowej w torowisku kolejowym jest zapewnienie sprawnego odwodnienia konstrukcji nawierzchni. Jeżeli tłuczeń robi się zapchany drobnymi frakcjami, gliną czy organicznymi zanieczyszczeniami, woda nie przechodzi swobodnie przez pryzmę podsypki. To prowadzi do zawilgocenia podtorza, degradacji podłoża, a w konsekwencji – nawet do utraty stabilności toru czy powstawania deformacji. Właśnie z tego powodu, moim zdaniem, utrzymanie czystości tłucznia powinno być jednym z priorytetów służb technicznych. Dobra praktyka kolejowa, zalecenia PKP PLK oraz normy, np. PN-EN 13450, jasno podkreślają funkcję filtracyjną oraz drenażową tłucznia. Przykładowo, jeśli po opadach woda stoi między podkładami lub kałuże utrzymują się dłużej, świadczy to o konieczności przeprowadzenia oczyszczenia podsypki. Wykonywanie tej czynności regularnie to nie tylko oszczędność na kosztownych naprawach podtorza, ale i wyższy poziom bezpieczeństwa ruchu pociągów. Szczerze mówiąc, zignorowanie tego aspektu kończy się kosztownymi konsekwencjami dla zarządcy infrastruktury. Z praktyki – lepiej wyczyścić tłuczeń raz na kilka lat niż potem wymieniać całe podtorze. O to właśnie chodzi w utrzymaniu infrastruktury kolejowej na odpowiednim poziomie.
Często spotykam się z przekonaniem, że podsypkę tłuczniową należy czyścić dopiero po pojawieniu się widocznych deformacji toru, worków podsypkowych czy nawet po przekroczeniu określonego procenta zanieczyszczeń. To jednak nie do końca tak działa w praktyce. Deformacje toru w planie i profilu są najczęściej już skutkiem długoletniego zaniedbania stanu podsypki, a nie sygnałem do rozpoczęcia jej czyszczenia. Taki moment oznacza, że problem jest już mocno zaawansowany – często wymaga interwencji znacznie bardziej kosztownej niż samo oczyszczenie tłucznia. Podobnie, wskaźnik procentowy zanieczyszczeń, np. 20%, nie jest w branży kolejowej obowiązującym kryterium – to raczej orientacyjna liczba, która może być myląca, bo wszystko zależy od lokalnych warunków torowiska, składu podłoża i natężenia ruchu. Powstanie tzw. worków podsypkowych jest już objawem poważnych problemów z odwodnieniem i przemieszczaniem się tłucznia, a wtedy często potrzebne są już poważniejsze naprawy; samo oczyszczenie może nie wystarczyć. Z mojego punktu widzenia, opieranie się wyłącznie na tych wskaźnikach prowadzi do zbyt późnej reakcji i generuje wyższe koszty eksploatacyjne. Podstawą jest zapobieganie – pierwszym sygnałem do oczyszczenia podsypki powinno być pogorszenie jej właściwości drenażowych. Takie podejście zalecają nie tylko krajowe wytyczne, ale też międzynarodowe standardy utrzymania torowisk. Ważne, by rozumieć, że dobre odwodnienie to fundament trwałości nawierzchni kolejowej. Stosowanie innych kryteriów jako głównego wyznacznika może po prostu przynieść więcej szkód niż pożytku.