W sytuacji zagrożenia ruchu kolejowego, jaką stanowi osuwisko podtorza, kluczowe jest natychmiastowe zabezpieczenie miejsca uszkodzenia – właśnie przez osłonięcie go sygnałami „stój” i niezwłoczny kontakt z dyżurnym ruchu. Takie działanie jest nie tylko zgodne z instrukcjami kolejowymi (np. instrukcja Ir-1) i dobrymi praktykami branżowymi, ale też logiczne – to pozwala zatrzymać nadjeżdżający pociąg, zanim dojdzie do potencjalnej katastrofy. Sygnały „stój” są czytelne i mają natychmiastowy skutek dla maszynisty; nie wymagają żadnej interpretacji. Moim zdaniem, to właśnie te proste, dobrze opisane procedury ratują życie. Dodatkowo, powiadomienie dyżurnego ruchu uruchamia całą „lawinę” działań bezpieczeństwa na kolei – od wstrzymania ruchu po skierowanie ekip naprawczych. Z własnych obserwacji wiem, że takie postępowanie niejednokrotnie zapobiegło poważnym wypadkom. Warto pamiętać też, że kolejarz nie może liczyć na to, że maszynista sam zauważy problem – odległość widoczności, prędkość pociągu, warunki atmosferyczne – wszystko to sprawia, że czas reakcji jest bardzo krótki. Dlatego procedura: osłonić sygnałami „stój”, powiadomić dyżurnego ruchu, jest nie tylko wymagana przepisami, ale naprawdę skuteczna i sprawdzona w praktyce. Zdarza się, że ktoś próbuje najpierw sporządzać notatki albo kombinować z innymi rozwiązaniami, ale bezpieczeństwo i czas reakcji są tutaj najważniejsze.
Wielu osobom wydaje się, że wystarczy oznakować przeszkodę tarczami ostrzegawczymi albo po prostu sporządzić notatkę służbową i powiadomić przełożonych. Niestety, takie podejście nie zapewnia natychmiastowej ochrony przed realnym zagrożeniem w ruchu pociągów. Tarcze ostrzegawcze są przydatne, ale w przypadku nagłego i poważnego uszkodzenia toru (takiego jak osuwisko podtorza), nie gwarantują natychmiastowego zatrzymania pociągów – a to jest tu kluczowe. Sama notatka służbowa i informowanie przełożonych to trochę jakby pisać raport w trakcie pożaru zamiast go gasić – nie uruchamia to żadnych bezpośrednich środków zabezpieczających ruch. Z kolei pomysł, żeby iść w kierunku najbliższego posterunku ruchu i ostrzegać nadjeżdżające pojazdy, jest bardzo czasochłonny i nieefektywny; przy obecnych standardach bezpieczeństwa kolei liczy się każda sekunda. Pracownik jest zobowiązany do natychmiastowego działania na miejscu zagrożenia – zatrzymania ruchu i powiadomienia odpowiednich służb, co jest jasno opisane w instrukcjach eksploatacji linii kolejowych. Niestety, często spotyka się błędne myślenie, że wystarczy minimalna forma ostrzeżenia czy powiadomienie tylko najbliższego przełożonego. W praktyce, to może prowadzić do tragedii, bo pociąg rozpędzony nawet do 100 km/h nie zatrzyma się na krótkim odcinku. Dobrą praktyką, potwierdzoną licznymi analizami powypadkowymi, jest natychmiastowe fizyczne zabezpieczenie miejsca niebezpiecznego oraz szybka informacja do dyżurnego ruchu, który ma realne możliwości zatrzymania czy przekierowania ruchu. Bez tego działania reszta administracyjnych kroków niestety często jest już spóźniona.