Włóknina to materiał, który w branży wodno-kanalizacyjnej i melioracyjnej jest praktycznie nie do zastąpienia, jeśli chodzi o zabezpieczenie rur drenarskich przed zamuleniem. Jej podstawową zaletą jest to, że jednocześnie przepuszcza wodę, a zatrzymuje cząstki gleby, piachu i innych drobnych zanieczyszczeń. Dzięki temu rura drenarska się nie zatyka, a system działa długo i sprawnie. W praktyce, jeżeli kładziemy drenaż na działce, wokół domu albo na polu, to owinięcie rur geowłókniną jest absolutnym standardem. Dla mnie to już wręcz odruch – jak ktoś próbuje zrobić drenaż bez włókniny, to potem zawsze są z tym kłopoty. Warto wiedzieć, że dobra włóknina powinna mieć odpowiednią gramaturę (najczęściej 100-200 g/m²) i być odporna na działanie czynników biologicznych i chemicznych. Normy techniczne, takie jak PN-EN 13252 czy PN-EN 13254 jasno wskazują zastosowanie geowłóknin filtracyjnych w konstrukcji drenaży. Z mojego doświadczenia wynika, że dzięki temu drenaż może działać nawet kilkadziesiąt lat bez konieczności kosztownych napraw. Co ciekawe, włóknina może też stabilizować podłoże i wzmacniać całą konstrukcję rowu czy wykopu. To rozwiązanie, które w sumie nie ma sensownej alternatywy, jeśli zależy nam na trwałości i bezawaryjności instalacji.
Wybierając rozwiązania takie jak faszyna, darnina czy folia do zabezpieczania rur drenarskich przed zamuleniem, łatwo można się pomylić – choć każda z tych opcji gdzieś była kiedyś stosowana, to jednak obecnie nie spełniają one wymagań stawianych przez współczesne normy i dobre praktyki branżowe. Faszyna, czyli wiązki gałązek, była używana historycznie do wzmacniania brzegów i w inżynierii wodnej, ale nie sprawdza się jako filtr przy rurach drenarskich – jej struktura jest zbyt nieregularna, łatwo się rozkłada i nie zatrzymuje drobnych cząstek gleby. Darnina, czyli odcięte płaty trawy z ziemią, sprawdzi się jedynie jako prowizoryczne zabezpieczenie skarp, ale absolutnie nie zapewni filtracji i ochrony przed zamuleniem – z czasem sama się zanieczyszcza i rozkłada. Folia natomiast, chociaż wydaje się logiczna jako bariera, paradoksalnie jest zupełnie nieodpowiednia – blokuje przepływ wody, prowadzi do spiętrzenia wilgoci i może nawet uszkadzać rurociąg; to typowy błąd polegający na zamianie filtracji na całkowite odcięcie dostępu wody. Takie podejście niestety wynika czasem z myślenia „im szczelniej, tym lepiej”, ale w drenażu chodzi o selektywną przepuszczalność, a nie o pełną szczelność. Standardy europejskie (np. PN-EN 13252) jasno określają, że do takich zastosowań powinno się stosować geowłókniny filtracyjne, które pozwalają wodzie swobodnie przepływać i jednocześnie chronią rury przed zamuleniem. Z mojego doświadczenia wynika, że stosowanie innych materiałów tylko generuje późniejsze problemy techniczne, a naprawa źle zrobionego drenażu jest trudna i kosztowna. Dobór właściwego materiału to podstawa niezawodnego systemu odwodnienia.