Wymiana rozjazdu zgodnie z instrukcją Id-1 zawsze powinna być przeprowadzana w zamknięciu torowym, czyli na odcinku toru wyłączonym z ruchu kolejowego. To nie jest przypadkowy wymóg – bezpieczeństwo pracowników i infrastruktury kolejowej ma tu pierwszeństwo. Nawet jeśli prace wydają się drobne, wymiana elementów rozjazdu zawsze niesie ryzyko nagłych zmian stabilności toru, możliwości uszkodzenia bieżącej infrastruktury, czy nawet niezamierzonych przesunięć geometrycznych. W praktyce oznacza to, że na czas wymiany rozjazdu ruch pociągów jest całkowicie wstrzymywany na danym odcinku. Nie chodzi tylko o sam proces wymiany, ale też o konieczność szczegółowych oględzin po zakończonych pracach, sprawdzenia prawidłowości montażu, regulacji i próby techniczne. Moim zdaniem, takie podejście to nie tylko spełnienie wymogów przepisów, ale po prostu zdrowy rozsądek – nie da się przewidzieć wszystkich sytuacji na torach, a pośpiech najczęściej kończy się kłopotami. Branża kolejowa wypracowała te procedury przez lata, opierając się na doświadczeniach i analizie incydentów. W praktyce a nawet w nowoczesnych technologiach, jak modularne rozjazdy, zamknięcie torowe to podstawa przy tak poważnych pracach. Warto pamiętać, że jakakolwiek próba prowadzenia ruchu obok lub nad rozjazdem podczas wymiany, może się skończyć katastrofą lub trwałym uszkodzeniem infrastruktury. To zasada, której absolutnie nie należy łamać.
Często można spotkać się z mylnym przekonaniem, że wymiana rozjazdu wymaga jedynie ograniczenia prędkości pociągów, na przykład do 60 km/h czy nawet 30 km/h, albo że można ją wykonać bez żadnych ograniczeń w ruchu. Takie podejście wynika chyba z błędnej analogii do drobnych prac torowych, podczas których czasami dopuszcza się ruch pod ścisłym nadzorem i z ograniczeniami prędkości. Jednak w przypadku wymiany rozjazdu sytuacja jest zupełnie inna. Rozjazd to kluczowy element infrastruktury, od którego zależy nie tylko prowadzenie ruchu, ale też bezpieczeństwo wszystkich użytkowników toru. Prace związane z jego wymianą są wyjątkowo złożone – wymagają demontażu, pracy ciężkiego sprzętu, często też wiążą się z czasową destabilizacją podtorza. Próba przeprowadzenia takich robót bez zamknięcia torowego to bardzo poważne naruszenie standardów bezpieczeństwa. Moim zdaniem, zbyt często bagatelizuje się wagę tych procedur, wychodząc z założenia, że da się wszystko załatwić na skróty – szczególnie, gdy nacisk na czas przejazdu i minimalizowanie utrudnień jest duży. Ale kolej nie wybacza błędów. Instrukcja Id-1 nie bez powodu wymaga zamknięcia torowego: tylko wtedy można precyzyjnie wykonać wszystkie czynności, sprawdzić poprawność montażu i przeprowadzić odbiory techniczne bez presji czasu i stresu związanego z ruchem pociągów. Ignorowanie tego wymogu prowadzi do ryzyka wykolejeń, uszkodzeń rozjazdu czy nawet bezpośredniego zagrożenia życia pracowników. Tak więc ograniczenia prędkości czy brak ograniczeń zupełnie nie rozwiązują problemu – zamknięcie torowe to jedyna właściwa metoda, potwierdzona praktyką i przepisami branżowymi.