To jest właśnie prawidłowa reakcja na sygnał „Baczność” podczas pracy na moście z wykuszami. Sygnał ten ma za zadanie ostrzec pracowników o zbliżającym się zagrożeniu, najczęściej przejeżdżającym pociągu lub innym niebezpieczeństwie. Od razu po usłyszeniu sygnału należy udać się do wykuszy, czyli specjalnych nisz albo balkonów ewakuacyjnych umieszczonych na moście. Takie wykusze są projektowane właśnie po to, aby umożliwić szybkie schronienie się w bezpiecznym miejscu, nie opuszczając mostu, co przy ruchu kolejowym czy drogowym jest często jedyną rozsądną opcją. W praktyce, szczególnie przy robotach utrzymaniowych na czynnych liniach kolejowych, takie nisze ratowały życie niejednemu pracownikowi – moim zdaniem, to jedno z tych rozwiązań, które warto znać nawet po godzinach. Branżowe wytyczne BHP oraz instrukcje PKP jasno zalecają korzystanie z wykuszy w momencie zagrożenia, a nie próbę szybkiego opuszczania mostu, co często bywa wręcz niemożliwe z powodu ograniczonego czasu. Stanie przy barierach czy czekanie na dalsze polecenia to już niepotrzebne ryzyko. Tylko wykusz zapewnia realną ochronę przed skutkami przejazdu pociągu lub innymi nieprzewidzianymi sytuacjami na moście. Z własnych obserwacji wiem, że doświadczeni brygadziści zawsze przeprowadzają szkolenie praktyczne z korzystania z wykuszy – niby banał, a jednak potrafi uratować życie. Zresztą, to też kwestia zdrowego rozsądku, bo w nagłej sytuacji liczy się każda sekunda. Dobrze wiedzieć i stosować tę zasadę na co dzień.
Wiele osób myli się, sądząc, że na sygnał „Baczność” wystarczy po prostu się zatrzymać czy stanąć przy barierkach – to niestety bardzo niebezpieczne podejście. Mosty, zwłaszcza te użytkowane przez ruch kolejowy, są konstrukcjami o bardzo ograniczonej przestrzeni, a przejazd pociągu generuje nie tylko ogromne przeciągi, ale także ryzyko potrącenia przez wystające elementy czy przedmioty zrzucone z wagonów. Próba opuszczenia mostu w pośpiechu jest z reguły błędem – w praktyce, w większości przypadków po prostu nie zdąży się dotrzeć na drugi koniec zanim nadjedzie pociąg. Dodatkowo, bieganie po moscie w nagłej sytuacji często prowadzi do paniki, upadków i wtórnych urazów, co jest zupełnie niepotrzebnym ryzykiem. Przerywanie pracy i oczekiwanie na dalsze polecenia również nie gwarantuje bezpieczeństwa – w sytuacji zagrożenia liczy się szybkie działanie i znajomość procedur. Oczekiwanie na decyzję przełożonego może doprowadzić do tragicznych konsekwencji, bo czas reakcji jest tu kluczowy. Największym błędem myślowym jest założenie, że „jakoś to będzie” lub że sam widok barier wystarczy do ochrony. Tymczasem tylko wykusze, czyli specjalnie zaprojektowane nisze ewakuacyjne, zapewniają fizyczną ochronę przed wjeżdżającym pociągiem. Takie rozwiązanie wynika nie tylko z polskich przepisów BHP czy instrukcji PKP, ale też jest standardem na całym świecie przy robotach mostowych. Z mojego punktu widzenia, kluczem jest tu znajomość infrastruktury i szybkie działanie zgodne z instrukcją – nie kombinowanie na własną rękę. Dlatego pracownicy powinni być regularnie szkoleni z lokalizacji wykuszy i procedur ewakuacyjnych, bo to realnie zwiększa szanse na uniknięcie wypadku. Praca na moście wymaga dyscypliny i zaufania do sprawdzonych rozwiązań – nie ma tu miejsca na eksperymenty czy nadmierną improwizację.