Deformacje korpusu przyczółka to rzeczywiście przykład uszkodzenia, które realnie obniża nośność podpory, co zresztą podkreślane jest w praktycznie każdej normie dotyczącej utrzymania mostów i obiektów inżynierskich. Chodzi tu głównie o sytuacje, gdy przyczółek – czyli ta część podpory, która przenosi obciążenia z konstrukcji na grunt – ulega odkształceniom, przemieszczeniom, pęknięciom lub nawet odchyleniom od pionu. Efektem takich deformacji jest często nierównomierne rozłożenie sił, a co za tym idzie, ryzyko utraty stateczności całej podpory albo nawet poważniejszych awarii konstrukcji. Moim zdaniem w praktyce widać to chociażby w starych mostach, gdzie grunt pod przyczółkiem pracuje nierówno i pojawiają się szczeliny lub przechyły. Normy takie jak PN-EN 1991 czy wytyczne GDDKiA jasno wskazują, że jakiekolwiek deformacje elementów nośnych są sygnałem alarmowym dla zarządcy obiektu. W takich sytuacjach nie wystarczy już zwykły remont kosmetyczny – trzeba często rozważać wzmocnienie, rekonstruowanie, a czasem nawet całkowitą przebudowę podpory. Warto pamiętać, że monitoring i szybka reakcja na te sygnały to podstawa długowieczności konstrukcji i bezpieczeństwa użytkowników.
Ubytki w oblicowaniu podpór, widoczne zacieki na powierzchni czy odpryski tynku na skrzydłach przyczółka to typowe symptomy niewłaściwej konserwacji, działania wilgoci oraz upływu czasu, ale nie wpływają one bezpośrednio na nośność całej podpory. Oblicowanie pełni przede wszystkim funkcję ochronną i estetyczną, zabezpieczając właściwą konstrukcję przed czynnikami zewnętrznymi, ale nawet fragmentaryczna utrata wykończenia zwykle nie powoduje od razu spadku wytrzymałości nośnej. To samo dotyczy zacieków – są one raczej sygnałem, że pojawiły się przecieki lub nieszczelności i mogą prowadzić do korozji zbrojenia lub karbonatyzacji betonu, jednak sam zaciek nie jest jeszcze poważnym zagrożeniem dla konstrukcji. Bardzo często spotykam się z myleniem skutków wizualnych z rzeczywistymi problemami technicznymi; wielu ludzi patrzy na odpryski tynku i od razu podejrzewa poważną awarię, tymczasem to głównie problem estetyczny lub ewentualnie początek jakichś procesów degradacyjnych, które muszą potrwać, by realnie wpłynąć na nośność. W praktyce, dopiero wtedy, kiedy te objawy prowadzą do penetracji wody w głąb konstrukcji nośnej i początku głębszych uszkodzeń betonu czy zbrojenia, pojawia się zagrożenie dla nośności. Częsty błąd myślowy to utożsamianie każdej widocznej usterki z ryzykiem katastrofy – a jednak to deformacje korpusu, czyli zmiany geometrii elementów przenoszących obciążenia, są tu kluczowe i wymagają szybkiej interwencji zgodnie z dobrymi praktykami utrzymania infrastruktury mostowej.