Prawidłowa odpowiedź wynika z prostego, ale bardzo użytecznego wzoru stosowanego na kolei i w drogownictwie – chodzi o zmianę wysokości wzdłuż pochylenia terenu czy konstrukcji. Mamy pochylenie podłużne toru i = 0,1%, czyli na każde 100 metrów różnica wysokości wyniesie 0,1 metra. Most ma długość 100 m, a zaczyna się na wysokości 90,200 m n.p.m. Obliczenie jest takie: spadek = długość mostu × pochylenie wyrażone dziesiętnie, czyli 100 m × 0,001 = 0,1 m. Ponieważ pochylenie jest ujemne (tory opadają), końcowa wysokość wyniesie 90,200 m – 0,1 m = 90,100 m n.p.m. Bardzo często podczas wykonywania niwelacji lub planowania tras kolejowych właśnie tak ocenia się różnice wysokości, korzystając z wartości procentowych spadków. Takie podejście jest standardem m.in. w projektowaniu linii kolejowych, bo pozwala szybko zweryfikować poprawność trasy, dostosować prędkość czy dobrać odpowiednią długość odcinków rozbiegowych. W praktyce, nawet przy bardziej skomplikowanych projektach, takie szybkie obliczenia pomagają uniknąć błędów na etapie szkicu i pozwalają inżynierom od razu wychwycić, gdzie mogą pojawić się trudności terenowe. Moim zdaniem to jedna z najważniejszych i najbardziej podstawowych umiejętności w branży transportowej – rozpoznawać i stosować pochylenia w praktyce.
W tym zadaniu łatwo się pomylić, jeśli nie do końca zrozumie się, co oznacza pochylenie podłużne toru i jak przekłada się ono na zmianę wysokości. Często mylony jest kierunek pochylenia – niektórzy błędnie zakładają, że skoro most kończy się dalej, to wysokość automatycznie rośnie, stąd wybierają większe wartości (np. 90,300 m, 90,350 m czy nawet 90,400 m n.p.m.), traktując pochylenie jak dodatnie. To typowy błąd, szczególnie gdy nie zwróci się uwagi na znak pochylenia oraz sposób jego zapisu. Pochylenie podłużne podaje się w procentach i zawsze trzeba je przeliczyć na wartość dziesiętną, czyli 0,1% to 0,001. Następnie mnoży się je przez długość mostu, czyli tutaj 100 m × 0,001, co daje 0,1 m. W praktyce inżynierskiej, jeżeli pochylenie jest dodatnie, to wysokość na końcu mostu rośnie, jeśli ujemne – maleje. Przy obliczeniach bardzo często pomijany jest też fakt, że pochylenie 0,1% to tak naprawdę bardzo niewielka różnica – nie 10 cm na metrze, tylko 1 mm na metrze. W tym przypadku, z mojego doświadczenia, wielu uczniów błędnie podaje odpowiedzi większe, bo wydaje im się, że most "wchodzi" do góry, nie patrząc na kierunek nachylenia. Niektórzy zaokrąglają też wynik do pełnych dziesiątek centymetrów, co nie jest zgodne z dobrą praktyką; w projektach inżynierskich precyzja jest kluczowa. Według standardów PKP i norm budowlanych każda zmiana wysokości musi być dokładnie przeliczona według rzeczywistych spadków, właśnie po to, by uniknąć późniejszych błędów montażowych i problemów z odwodnieniem czy stabilnością torowiska. Poprawne podejście do takich obliczeń to podstawa bezpiecznego i zgodnego z normami prowadzenia inwestycji liniowych.