Obstukiwanie młotkiem to naprawdę podstawowa, ale jednocześnie bardzo skuteczna metoda sprawdzania jakości połączeń nitowanych w konstrukcjach stalowych, takich jak mosty. Szczerze mówiąc, większość praktyków na budowie przyzna, że bez młotka niewiele by zdziałali. Chodzi o to, że doświadczony pracownik potrafi rozpoznać niewłaściwie wykonany nit po samym dźwięku – dobrze zaciśnięty nit wydaje charakterystyczny, jasny i dźwięczny odgłos, a wadliwy będzie głuchy albo „tępy”. To jest bardzo szybka i tania metoda, która pozwala natychmiast wykryć, czy nity zostały właściwie zaciśnięte i czy dobrze przylegają do elementów łączonych. W polskich normach, np. PN-EN 1090 czy wytycznych PKP do odbioru konstrukcji mostowych, taka metoda jest nawet zalecana jako kontrola wstępna. Moim zdaniem to super przykład na to, że proste narzędzia bywają często niezastąpione, gdy chodzi o masowe sprawdzanie setek czy tysięcy połączeń. Oczywiście, dla bardziej zaawansowanych testów można używać innych technik, ale obstukiwanie młotkiem jest szybkie, nie wymaga specjalistycznego sprzętu i daje natychmiastową informację zwrotną. Dodatkowym plusem jest też to, że taka kontrola nie uszkadza połączenia i można ją powtarzać tyle razy, ile trzeba podczas odbioru robót. Praktycznie każdy monter czy inspektor mostowy powie, że bez tego ani rusz na budowie.
W temacie kontroli połączeń nitowanych łatwo dać się zwieść nowoczesnym metodom lub intuicji, ale tu praktyka budowlana jest dość jednoznaczna. W wielu podręcznikach i normach spotyka się opisy różnych technik badania jakości połączeń, ale nie wszystkie są adekwatne do mostów i typowych prac terenowych. Badanie rentgenowskie, choć brzmi efektownie i rzeczywiście sprawdza się w wykrywaniu wad w spoinach spawalniczych czy elementach odlewniczych, praktycznie nie jest stosowane dla połączeń nitowanych w mostach – głównie przez wysokie koszty, konieczność specjalistycznego sprzętu i trudności z interpretacją wyników przy dużej liczbie nitów. To zdecydowanie nie jest rozwiązanie masowe, raczej ciekawostka laboratoryjna. Podważanie łba nitu śrubokrętem to podejście, które po prostu nie ma sensu – nie dość, że może prowadzić do uszkodzenia połączenia albo naruszenia powierzchni ochronnych, to jeszcze zupełnie nie odzwierciedla realnej jakości zaciśnięcia nita. Takiego zachowania nikt na placu budowy nie poleca, bo można sobie tylko narobić problemów. Z kolei dodatkowe obciążanie połączeń mogłoby się wydawać logiczne, ale w praktyce zamiast sprawdzać pojedyncze nity, raczej ocenia się w ten sposób całą konstrukcję pod kątem nośności – a nie jakość pojedynczego połączenia. To metoda stosowana raczej przy próbach obciążeniowych mostu, a nie przy odbiorze nitów. W sumie, można powiedzieć, że najczęstszym błędem jest przecenianie zaawansowanych technologii albo mylenie skali badania: połączenia nitowane wymagają szybkiej, praktycznej oceny w terenie, a tu najlepsza okazuje się metoda tradycyjna, czyli obstukiwanie młotkiem. To rozwiązanie wynika zarówno z praktyki, jak i wymagań branżowych, bo pozwala błyskawicznie wychwycić nieprawidłowości bez zbędnych komplikacji i kosztów.