Prawidłowa odpowiedź to pal Franki i jest to ciekawy temat, bo nie każdy wie, jak bardzo jego konstrukcja różni się od innych rozwiązań stosowanych w budownictwie. Pal Franki to pal formowany w gruncie przy pomocy suchego betonu, umieszczanego na końcu rury obsadowej. Kluczowym momentem jest tu tzw. pogrążanie rury przez uderzenia młota, co zagęszcza grunt wokół pala już podczas jego wykonywania. Efekt jest taki, że powstaje coś w rodzaju otoczki zagęszczonego gruntu wokół trzonu pala. To właśnie dzięki temu pal Franki nie tylko przenosi obciążenia, ale dodatkowo wzmacnia podłoże, poprawiając jego nośność i stabilność. W praktyce inżynierskiej często stosuje się Franki tam, gdzie grunty są słabe, a zależy nam na poprawie warunków posadowienia np. pod wysokie budynki czy obiekty przemysłowe. Moim zdaniem, pal Franki jest niedoceniany w mniejszych inwestycjach, a przecież jego przewagą jest możliwość stosunkowo niewielkiego sprzętu i dobra kontrola procesu zagęszczania. Zresztą, w normach takich jak PN-EN 1997-1 czy wytycznych ITB wyraźnie podkreśla się, że pale przesuwne, zagęszczające grunt wokół siebie (a Franki do nich należy), są rekomendowane właśnie do wzmacniania podłoża pod fundamenty. Co ciekawe, przy prawidłowym projekcie i wykonaniu, efekty są zaskakująco dobre, szczególnie na terenach o niejednorodnym podłożu.
Odpowiedzi typu CFA, Straussa czy Wolfsholza są dość często wybierane, bo każda z tych technologii ma swoje miejsce w geotechnice, ale nie każda nadaje się typowo do wzmacniania podłoża. Zacznijmy od pali CFA – są to pale wiercone z ciągłym świdrem, betonowane przez podawanie betonu pod ciśnieniem podczas wyciągania świdra. Pale te bardzo dobrze sprawdzają się tam, gdzie trzeba ograniczyć drgania czy hałas, np. w centrach miast. Jednak to, co robi pale CFA, to głównie przenoszenie obciążeń – one nie zagęszczają gruntu wokół siebie, a wręcz przeciwnie, podczas wiercenia następuje pewne uplastycznienie gruntu, a nie jego zagęszczenie. Z mojego doświadczenia wynika, że CFA jest świetny przy niestabilnych warstwach, ale nie wzmacnia bezpośrednio podłoża, tylko „omija” jego słabości. Pal Straussa natomiast to klasyka ręcznego lub mechanicznego pogrążania rury z jednoczesnym stopniowym betonowaniem, ale proces jest mniej kontrolowany, szczególnie jeśli chodzi o wpływ na ośrodek gruntowy wokół pala. Tu grunt jest raczej przemieszczany, czasem nawet rozluźniany, więc nie uzyskujemy efektu wzmacniającego takiego jak przy palach Franki. O palu Wolfsholza mówi się czasem jako o historycznym rozwiązaniu; obecnie spotykany jest rzadko, a jego konstrukcja i sposób wykonania nie powodują zagęszczenia gruntu – raczej opiera się na betonowaniu w rurze obsadowej, podobnie jak niektóre inne metody. Typowym błędem przy wyborze odpowiedzi jest utożsamianie dowolnego pala z zagęszczaniem gruntu – tymczasem w rzeczywistości tylko niektóre technologie (właśnie Franki czy pale przemieszczeniowe) dają ten efekt, co potwierdzają normy PN-EN 1536 oraz wytyczne ITB. Największy problem to mylenie funkcji przenoszenia obciążenia z rzeczywistym wzmacnianiem podłoża – a praktyka na budowie pokazuje, że to nie to samo. Tylko odpowiednie technologie, z zaprojektowanym procesem zagęszczania, pozwalają na realne usztywnienie i poprawę parametrów gruntów słabonośnych.