To jest właśnie montaż mostu metodą nawisową, czyli techniką, którą bardzo często wykorzystuje się przy budowie mostów nad przeszkodami wodnymi albo głębokimi dolinami, gdzie nie da się rozstawić typowego rusztowania. Cała sztuczka polega na tym, że kolejne segmenty ustroju nośnego są dobudowywane od podpory w kierunku przęsła, tak jak na rysunku. Najpierw montuje się fragment nad podporą, potem kolejne segmenty dokłada się na przemian po obu stronach, a całość jest utrzymywana dzięki precyzyjnie ustawionym podporom tymczasowym lub linom pomocniczym. Z mojego doświadczenia, metoda nawisowa świetnie sprawdza się przy dłuższych mostach z betonu sprężonego i stalowych konstrukcji kratownicowych – tam, gdzie trzeba uzyskać dużą rozpiętość bez podparcia pośredniego w środku przęsła. W praktyce to rozwiązanie jest zalecane przez normy mostowe i bardzo popularne na świecie. Co ciekawe, często spotyka się ją przy budowie mostów łukowych oraz estakad miejskich, gdzie teren pod przęsłem jest niedostępny lub zbyt kosztowne byłoby stosowanie tradycyjnego deskowania. Najważniejsze w tej metodzie jest precyzyjne planowanie kolejnych etapów i dokładność przy sprężaniu oraz montażu segmentów. Warto jeszcze wspomnieć, że całość pozwala na znaczną optymalizację czasu budowy i użycie mniej materiałów pomocniczych niż przy innych metodach, co zawsze jest mile widziane w praktyce budowlanej.
Zadanie to często sprawia trudności, bo każda z wymienionych metod montażu mostu ma swoje charakterystyczne cechy i zastosowania, ale różnią się one zasadniczo pod względem technologii. Metoda wantowa odnosi się głównie do mostów podwieszanych, gdzie ustroj nośny jest wsparty na linach (wantach) rozpiętych między pylonami – tutaj elementy mostu są montowane od razu na docelowym miejscu, a całość jest podtrzymywana przez liny, zupełnie inaczej niż w metodzie nawisowej, gdzie segmenty buduje się na wsporniku wychodzącym od podpory. Nasuwanie podłużne polega na tym, że prefabrykowane segmenty mostu są przesuwane wzdłuż osi mostu z brzegu lub z jednej podpory na kolejną, co wymaga innych przygotowań i sprzętu – widać to choćby po tym, że cały most przemieszcza się równolegle do swojego końcowego położenia. Natomiast nasuwanie poprzeczne, które jest bardzo rzadko stosowane, polega na przesuwaniu gotowych przęseł lub całego ustroju nośnego prostopadle do osi mostu, najczęściej z sąsiedniego toru montażowego – jest to rozwiązanie spotykane w nietypowych sytuacjach, np. przy budowie nad czynnymi torami kolejowymi. Typowym błędem jest mylenie nasuwania podłużnego z metodą nawisową, bo na pierwszy rzut oka wydaje się, że oba rozwiązania polegają na stopniowym wydłużaniu konstrukcji nad przeszkodą. Jednak w praktyce różnią się sposobem wsparcia i montażu kolejnych segmentów – metoda nawisowa wymaga zachowania równowagi momentów i często wiąże się ze sprężaniem betonu, natomiast przy nasuwaniu podłużnym główną rolę odgrywa technika przesuwania prefabrykatów. Warto zapamiętać, że dobór technologii montażu zawsze zależy od warunków terenowych, długości przęsła oraz dostępności sprzętu – i w tym przypadku to właśnie metoda nawisowa najlepiej odpowiada schematowi pokazanemu na rysunku.