Metoda nasuwania przy pomocy podpór ruchomych, zwana czasem po prostu metodą nasuwania podłużnego, jest bardzo ciekawą i praktyczną techniką budowy mostów prefabrykowanych. Chodzi o to, że prefabrykowane segmenty mostu są stopniowo przesuwane po tymczasowych podporach, które ustawia się i przestawia w miarę postępu prac. Dzięki temu nie trzeba budować pełnego, ciężkiego rusztowania na całej długości przęsła, co jest ogromną zaletą np. nad rzekami, terenami trudno dostępnymi czy nawet na terenach zabudowanych. W Polsce ta technologia zyskała sporą popularność, bo jest zgodna z zasadami optymalizacji kosztów oraz bezpieczeństwa pracowników – ogranicza roboty na wysokości i nad przeszkodami. Moim zdaniem, w praktyce zastosowanie tej metody pokazuje jak elastycznie można podchodzić do montażu dużych konstrukcji. Segmenty nasuwa się często przy użyciu specjalnych wózków lub siłowników hydraulicznych, a podpory są przestawiane w miarę wydłużania się konstrukcji. To nie tylko skraca czas budowy, ale pozwala też na lepszą kontrolę jakości prefabrykatów, bo większość elementów powstaje w wytwórni. Zgodnie z wytycznymi branżowymi (np. PN-EN 1991-1-6), metoda ta uznawana jest za jedną z najbardziej ekonomicznych i bezpiecznych. W praktyce inżynierskiej bardzo często można spotkać mosty zbudowane właśnie w ten sposób, szczególnie tam, gdzie podłoże nie pozwala na postawienie klasycznego rusztowania na całej rozpiętości.
W przypadku montażu mostów prefabrykowanych istnieje kilka klasycznych metod postępowania, z których każda ma swoje specyficzne zastosowania, ale też ograniczenia. Często pojawia się błędne przekonanie, że do nasuwania konstrukcji niezbędne jest wyłącznie pełne rusztowanie. W rzeczywistości jednak pełne rusztowanie stosuje się głównie tam, gdzie warunki terenowe są bardzo sprzyjające – czyli tam, gdzie można bez problemu ustawić solidną konstrukcję pomocniczą na całej długości mostu. To rozwiązanie wyraźnie podnosi koszty i czas realizacji, zwłaszcza przy dużych rozpiętościach albo nad przeszkodami wodnymi czy innymi utrudnieniami. Podpory ruchome są bardziej elastyczne i pozwalają na przemieszczanie ich w miarę postępu prac, co jest zgodne z nowoczesnymi standardami optymalizacji procesu budowlanego. Z kolei metoda wspornikowa polega na budowaniu konstrukcji mostu od podpory środkowej na zewnątrz przy użyciu wysięgników, kawałek po kawałku, bez konieczności rusztowań pod całą konstrukcją. Ten sposób stosuje się przede wszystkim tam, gdzie wymagana jest duża precyzja i stabilność przy minimalnej liczbie podpór tymczasowych. Często myli się też opisane rozwiązanie z metodą nawisową, która polega na budowie mostu od filarów ku środkowi przęsła, przy czym segmenty są podwieszane lub betonowane 'w powietrzu', bez przemieszczenia już ułożonych elementów. Typowym błędem jest utożsamianie wszystkich tych metod z nasuwaniem, podczas gdy różnice konstrukcyjne i technologiczne są kluczowe. Moim zdaniem, problem wynika z braku praktycznej znajomości poszczególnych technologii oraz wizualnych podobieństw w schematach. W praktyce inżynierskiej zawsze warto dokładnie przeanalizować warunki terenowe, możliwości technologiczne oraz wymagania ekonomiczne przed wyborem konkretnych rozwiązań mostowych.